Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2016, 16:22   #11
Astrarius
 
Astrarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Astrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumny
Thumbs up

Z beczki polał się bursztynowy płyn. Kiedy Ulf, a potem cała reszta skosztowali, z uznaniem rozpoznali mocne, khazadzkie ale. Jakaż rzadkość ostatnio w mieście, w którym nawet najlepsze przybytki chrzciły trunki na potęgę i wcale się z tym nie kryły. Z tej też okazji co wieczór zarówno karczmarze, jak i klienci po pierwszym łyku spluwali, zgodnie wyklinając imię rajcy Schmitta, autora podatku „beczkowego”.

Tak czy inaczej, upłynął coś ponad kwadrans, w którym nowo zebrana ekipa mogła cieszyć się wyłącznie własnym towarzystwem. Po tym czasie wszyscy usłyszeli cichy protest uciskanych stopni na schodach. Otworzyły się drzwi do izby i stanął w nich Seth. Tego osobnika ciężko było pomylić z kimkolwiek w Mordheim, a nawet w całym Ostermarku. Też ze względu na wzrost. Niewiele, lecz przewyższał Hredrika! Sylwetkę miał jednak zgoła inną- szczupłą i prostą jak włócznia. Złocistobrązowa twarz była ni to estalijska, ni to tileańska. Południowiec- jedyne słowo, jako tako opisujące mistrza Avalliona. Miał na sobie drogą koszulę zakrytą wypolerowanym felczerskim fartuchem roboczym. Twarz reklamowała jego zdolności. Bródka przycięta co do milimetra, idealnie ułożone wąsiki, schludny koczek. I cóż z tego, jak cały wypracowany efekt niepozorności psuły czarne jak smoła oczy. Po prostu nie pasowały, ani do twarzy, ani do ubioru.

Seth podszedł do cieńszej krawędzi stołu, skąd miał widok na wszystkich zebranych.
-Salute, przyjaciele. – Akcent był mocny i dźwięczny, jednak reikspiel balwierza był do zrozumienia. Mocodawca odczekał moment na powitanie, po czym mówił dalej z cieniem uśmiechu na ustach.
-Ropuch obiecywał świetnych ludzi. Ludzi z… jak mówią maestro z moich stron- kohonas.- Spoglądał na każdego z was, nie spoczywając, póki z każdym nie złapał kontaktu wzrokowego.- Takich widzę. Silnych i zręcznych. Żwawych i…- tu akurat zatrzymał się dłużej na Edwardzie.- …doświadczonych.- Każde słowo Sulli było okupione bogatą gestykulacją, jakby mówił do was jednocześnie mową zwykłą i migową. Nagle przerwał, szybko zgarnął pozostały czysty kufel i nalał sobie ale po brzegi, po czym wrócił na dawną pozycję. Postawił kufel, ale nie usiadł. Wpatrywał się w mętną, wonną toń krasnoludzkiego piwa, a kiedy znów przemówił, wyraźnie zmienił ton. Ochłodził każde słowo, żeby nikt nie miał wątpliwości- on nie żartuje.
-To nie będzie zwykłe zlecenie. Nieprzyjemne. Bardzo możliwie brutalne. Nie takie, po którym człowiek idzie spać i Myrmidia tuli miłymi snami. Ale jak będzie zrobione, zrobione dobrze… Bogaci przyjaciele będą wdzięczni biednym. Jeśli to, co mówię, komuś się nie podoba, może wyjść. Teraz.- Seth nawet przyjaznym gestem wskazał drzwi.
 
Astrarius jest offline