Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2016, 22:35   #15
Astrarius
 
Astrarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Astrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumny
-Mój mały przyjacielu… tajemnica tu dopiero będzie.- Odpowiedział Seth Udo, skinął głową Gerhardowi i odczekał jeszcze stosowną chwilę. Potem sięgnął do kieszeni, chwycił w palce coś błyszczącego i pstryknął. Rozległ się brzęk i na sam środek stołu upadła moneta. Bez żadnych wątpliwości złota, z bliżej wam nieznanym, lecz urokliwym awersem.

-Ta ślicznotka pochodzi z Couronne. Miała osiemset słodkich kuzynek i wszystkie przybyły do Mordheim niedawno. W skrzyniach potężnego człowieka. A teraz człowiek je utracił, za co niesłusznie wini naszego przyjaciela. – Tutaj balwierz zapauzował. Dał podziwiać monetę i pojąć, o jaką sumę chodziło.
-Ludzie, którzy zawłaszczyli skrzynie to niesympatyczna banda. Jak ich tam nazywacie… Kosze? Koczie?- W tym momencie każdy z obecnych mógłby skinąć głową. Wszyscy wiedzieli, o kogo chodzi.

Köchers. To tałatajstwo wzięło się znikąd. W pewnych najgorszych okręgach Ghetta- paskudnych spelunach, zaułkach z udeptaną ziemią, zbierały się podłe śmiecie i tłukły o żebracze fanty. Kluby walki, jak dumnie je nazywali. Nikt tego nie pilnował, a i nawet nie starał się kontrolować. Co się dziwić, że towarzystwo się rozbestwiło? Zaczęło się od pojedynczych napaści, byle jak ukrytych zmasakrowanych zwłok. Potem rozkręciło. W końcu straż mordheimska ruszyła dupska i ozdobiła plac wisielczykami. Na tym zapewne by się skończyło, ale ktoś musiał zebrać niedobitki i przekształcić w zorganizowaną bandę. To, o czym drużyna słyszała, to ich marne próby zbudowania siatki wymuszeń. Po opłaceniu haraczu durnie napadali na ofiarę tak czy owak, zatem interes nie zakwitł. Ich temat wypływał od czasu do czasu w półświatku. Ulfowi zaciukali ledwo-znajomego. Johan parę razy znalazł oprawione przez nich ciała. Reszta słyszała plotki. Z biedy i arenowych tradycji zostało im zamiłowanie do tępych narzędzi. Tylko co z nimi wyprawiali… kiedy już ktoś upadł, tłukli go tak długo, aż twarz ofiary nie przypominała niczego, co ludzkie. To samo robili z każdą osłoniętą częścią ciała. Dopóki im się nie znudziło. W slumsach, w których zbierali najkrwawsze żniwa doczekali się nazwy. Kuchciki. Nazwy cicho wypowiadanej, bo sami zainteresowani woleli się nazywać Verein.

-Widzę. Nie muszę tłumaczyć. Banda ma teraz mnóstwo pieniędzy. I szuka ludzi. Dużo ludzi. Nikt nie wie do czego, lecz wielu skusił blask Couronne. Tutaj wchodzicie wy, przyjaciele. Chcę, żeby skusili i was. Słuchajcie powabu monet. Znajdźcie ślicznotki i wskażcie mi, gdzie są. To jest to, o co proszę.- Seth wyglądał, jakby bardzo zmęczył się mówieniem. Przechylił kufel i zaczął pić pełnymi, długimi łykami. Kiedy balwierz osuszył cały kufel, uderzył nim z trzaskiem o stół. Spojrzał na ekipę.
-Jakieś pytania, przyjaciele?
 

Ostatnio edytowane przez Astrarius : 03-06-2016 o 22:38.
Astrarius jest offline