Ale jak to niby inaczej rozegrać? Rozważmy sytuację, że czekam, aż każdy odpisze. Siedem postaci po kolei mówi do swojego bossa, a on, kiedy już skończą po kolei odpowiada? Dziwacznie by to wyglądało.
Prowadzę to tak: wyobrażam sobie scenę i staram się obmyślać naturalne reakcje. W normalnej rozmowie zleceniodawca, chwilowo najważniejszy informator, na bieżąco odpowiada na pytania i rozjaśnia wątpliwości. To jest dialog, więc prowadzę to jak dialog. Teraz chcę dać też szansę graczom, którzy jeszcze nie odpisali na dopytanie czegoś, bądź zareagowanie w inny sposób.
Dialogi nam przedłużają sesję? Trudno. Dla mnie rozmowy to równie ważny element, co akcja. Oczywiście, jak komuś się gadanie znudzi ma prawo zasugerować reszcie skończenie rozmowy. A jak nie posłuchają, poleźć sobie i spróbować coś zdziałać na własną rękę.
EDIT:
Jeśli ktoś przez chwilę zauważył posta, to przepraszam. Już go nie ma. Moje zdolności do liczenia zasłabły i zapomniałem o Hredriku. Niech jeszcze on odpisze, a reszta może się deklarować, kto z kim i gdzie idzie.