Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2016, 13:04   #900
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
- Ale tam to jest zawsze taaak nuuuudno napisane! - pisnęła z rozczarowaniem. Poklepała jednak Marcusa po ramieniu. - No weź, nie daj się prosić, pleeease. - próbowała ponownie, ciekawość brała górę i najzwyczajniej nie potrafiła się powstrzymać. Była jednak gotowa odstąpić, i dalej nie naciskać, gdyby Marcus ponownie odmówił.
- A jak się poznaliście z Eilen? Kocham romantyczne opowieści!. - zamruczała.

Angie wyciągnęła z swojej dużej torby nawilżone chusteczki i poczęła się nieco oczyszczać. Była to oczywiście wręcz żałosna broń na zabrudzenia, ale od czegoś trzeba było zacząć. Zużyte ściereczki lądowały w woreczku przewidzianego na dowody rzeczowe. Demonica pozbędzie się ich później. W ruch poszedł też flakonik perfum i kabinę po chwili wypełnił słodki kobiecy zapach.

- u ciebie w ogródku? - zdziwiła się Angie.
- Tak, słyszałam o tym zabójcy watach. - Angie się zamyśliła.
- To było chyba jakieś 30 lat temu, prawda?
Potężny, wypasiony na Żmijowej mocy Tancerz czarnej spirali. Znany też jako "Brzytwa Żmija". Sam w pojedynkę wyżynał całe watahy. Słyszałam, że urządził wam nie lada rzeź. Ale go dopadliście, choć zwycięstwo drogo was kosztowało.
- Angie wymieniła długą listę poległych, czyniąc to oddając im honor, jakby właśnie to należało zrobić. Brzmiało to trochę jak litania ku czci poległych. Nie znała wszystkich imion, ale i tak lista była długa.
- Szkoda, ale chyba nie ma nikogo w mieście, z tych niewielu, co przeżyło ostateczne starcie z nim, prawda?
- Ale jak rękawica, stworzona z łapy tego potwora znalazła się u ciebie w ogródku? - to pytanie ją bardzo nurtowało.
Ktoś po walce musiał odrąbać łapę i zrobić z niej broń. W naturalny sposób pierwszymi podejrzanymi byli ci, którzy przetrwali walkę.
- A długo ten dom jest w twojej rodzinie? - zapytała się, nim zdążyła ugryźć się w język. Nie chciała jednak, by zabrzmiało to jak oskarżenie.
Najprostsze teorie były najczęściej prawdziwe. A Najprostsza teoria, jaka przychodziła jej na myśl była taka, że któryś z krewnych Marcusa brał wtedy udział w tej walce a Marcus dostał dom w spadku właśnie po nim.
Oczywiście, łapę mógł odrąbać ktoś później, gdy wilki oddaliły się od miejsca walki. Nie znała za bardzo okoliczności samej bitwy. Nie wiedziała, co wilkołaki zrobiły z ciałem. No mogli zostawić je tam gdzie padło, chodź Angie w to wątpiła.
Ktoś mógł bez wiedzy krewnych Marcusa zakopać tam rękawicę, albo Marcus mógł nabyć dom od przypadkowej osoby. To wszystko były prawdopodobne opcje. Angie niczego nie wykluczała.
 
Ehran jest offline