Edward choć słyszał ogłosy walki, zaklęcie nie zmuszało go do włączenia się. Widocznie karczmarz zaczął i teraz obrywał za swoje od innych. Ale nagle coś zabrzęczało mu w głowie. Wpadł do karczmy jak burza w biegu wyszarpując rapier zza paska. Jak przez mgłę zobaczył Admeda z nożem w ręku podchodzącego do karczmarza. Podskoczył do chłopa i dźgnął go jekko w ramię, tylko tak żeby ostudzić jego wojownicz zapędy.
-Wybacz mi to co za chwilę zrobię...- szpnął Edward i zadał długą ranę przez środek pleców Admeda.
__________________ ZA KAŻDYM RAZEM KIEDY PISZESZ GŁUPIE POSTY BÓG ZABIJA KOTKA! |