Wątek: Wild Dogs
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2016, 10:05   #3
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Diego był Hiszpanem, o lekko opalonej cerze, z ciemnymi jak węgiel włosami oraz podobnej barwy tęczówkami. Mierzył on około sto osiemdziesiąt siedem centymetrów wzrostu i osiemdziesiąt kilo wagi, ze względu na dobrze zbudowane ciało. Na rękach, nogach, plecach czy klatce piersiowej widoczne były zarysy mięśni, co sprawiało, że mężczyzna miał nie tylko krzepę, ale i potrafił wytrzymać wiele ran, bólu oraz męczących sytuacji, które wymagały niemało wytrenowania. Jego mięśnie nie miały jednak wyglądu typowego na pokaz, więc o sześciopaku można spokojnie zapomnieć. Na twarzy Hiszpana gościł wielotygodniowy zarost, który na szczęście akurat mu pasował, a próby zgolenia go do zera kończyły się wyglądaniem jak zmokły, wyciorowaty szczur. Mężczyzna oscylował na wiek lekko powyżej trzydziestki, ale gdyby nie wiedza na ten temat i znajomość go, spokojnie można by myśleć, że ma mniej. Całe szczęście na takie pierdoły uwagi zwracały tylko kobiety i Szekspir nie musiał martwić się swoim wiekiem, gdyż wystarczyła młodość na duszy. Ciężkie buty, dobrze dopasowane, moro spodnie i czarna bluzka bez rękawów, bez zbędnych znaczków, przypinek czy innego szitu, który wskazywałby na fanatyzm lub uwielbienie dla któregoś ze zbrodniarzy wojennych. Jedyną, wyróżniającą się rzeczą był stary zegarek z brązowym, skórzanym paskiem, zaciśnięty na lewym nadgarstku. Każdy doskonale wiedział, co on oznacza i do kogo należał wcześniej. W zasadzie można by rzec, że o Diego podstawowych informacji zaczerpął każdy; celowo i z własnej woli czy też przypadkiem, ale po prostu nie dało się go nie znać.

Być może udało mu się zostać świętującym szczęśliwcem, bo jego relacje ze Starym były bardzo dobre. Zawsze zagadał, gdy był na to czas, zaczepił z rozśmieszającym komentarzem, skinął głową mijając go. Nawet jeśli kącik ust Starego nie drgnął, mężczyzna i tak wiedział, że gdzieś w głębi ponurego wnętrza jego śledziona wibruje ze śmiechu; i to się liczyło.
Alkohol był ograniczony i to był dobry znak. Niektórzy żołnierze nie potrafili trzymać umiaru, a to zawsze źle wpływało na ich koncentrację i procesy poznawcze, co skutkowało nieprzygotowaniem do niespodziewanego zadania. Diego nie miał z tym problemu, jedno piwo rozwodnione jak popołudniowe szczyny i kilka papierosów stanowczo mu wystarczyło, aby powitać sympatycznego kapcia w mordzie.
- Skupcie się panowie, ten numer jest dobry - uspokoił głośne śmiechy machnięciem rąk i szybko kontynuował
- Słuchajcie zboczki, posuwając swoją lalę - od tylca - ok? Tylko pamiętajcie, od tyłu. Sapiecie jakbyście zaraz mieli spuścić z krzyża, dyszycie ciężko jak po wtarganiu komody na siódme piętro do chaty teściowej. Gdy już wasze ruchy przypominaja końcówkę wybuchu, wyciągacie freda i spuszczacie jej na plecy strużkę śliny. Laska myśli, że to już koniec i odwraca się głową w waszą stronę i wtedy strzelacie jej prosto w twarz - Diego przybił piątala z kilkoma żołnierzami przy akompaniale śmieszków i radości, jakby każdy z nich nie mógł się doczekać wypróbowania sztuczki magika najwyższych lotów. Zaciągnął się końcówką papierosa pozbawione filtra i przydeptał go butem, całkowicie wygaszając.

- A wiadomo kogo udało nam się dokładnie złapać? Aż huczy od plotek, ale wiadomo jak to jest z plotkami. Wiesz coś może, James? - Zmienił nagle temat jeden z najemników.
- Dobry pomysł, James - podłapał Diego możliwość chwili odpoczynku i przestania poruszania koparą. Rozsiadł się wygodnie na przenośnym krzesełku i wpatrywał się w pytanego wyczekująco - Poopowiadaj nam co nieco, chłopaki już wystarczająco rozgrzani - uśmiechnął się półgębkiem rozluźniając się.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline