Mistrzyni wyraźnie dała mu do zrozumienia że ma nie wdawać się w niepotrzebne bójki. Że powinien ze wszystkich sił nad sobą panować, a być może osiągnie tak kochaną w Ionii równowagę ciała i duszy. Coż poradzić kiedy bitka przyszła do niego? I to w dodatku w Noxiańskim barze? Ostrze skoczyło raźno do jego dłoni i z uśmiechem na ustach zaciął się w drugą, dziś jeszcze niezranioną, dłoń. Świeża krew popłynęła wąskim strumieniem, nadając ostrzu karminową barwę. Zdawał sobie jednak sprawę z własnych ograniczeń, dlatego zamiast rzucać się w tłum zaczął przebijać się w kierunku drzwi wyjściowych, rozdając przy tym razy na lewo i prawo. |