Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2016, 22:33   #6
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Nie drgnął mu żaden mięsień twarzy, kiedy Tellis rozmawiał z Zayn. Uprzejmie odwzajemnił gest powitania, ale na tym się skończyło. Kiedy szli na mostek to jednak dobrze rejestrował jej sylwetkę, puszczając przodem zarówno majora jak i ją.
Teraz mógł sobie pozwolić na lekki uśmiech. Turianka była przysłowiową laską 9/10, a jej grzebień był prawie onieśmielający. Niewielu samców ich rasy miał go tak okazały. W każdym razie nie mógł sobie pozwolić na żadne głupie gesty od razu, mógł wpaść na minę.
Z żalem przyjął do wiadomości fakt, że nie będzie im towarzyszyć na mostku. Jej towarzystwo było znacznie bardziej pożądane niż te Tellisa. Będąc tak zamyślonym, dopiero po chwili zorientował się, że major coś do niego mówi.
- Błękitne Słońca, tak tak…- przytaknął mu starając się ukryć swój chwilowy brak profesjonalizmu. Szybko się jednak opanował.
Ta grupa przestępcza nie była dla niego niczym nowym. Z racji istot tam występujących byli dość przewidywalni w działaniach, a ludzie choć kombinatorzy, to łatwo dawali się zastraszać. Yrthun nie dążył, jeśli nie było takiej konieczności, do rozlewu krwi. Dlatego zdecydowanie szybciej załatwiało się sprawy z Błękitnymi Słońcami czy Zaćmieniem. Zupełnie inną kwestią była Krwawa Horda. Rozwiązanie sprawy w ich przypadku nigdy nie kończyło się inaczej niż wybiciem ich do nogi. Co nie znaczyło, że Yrhtun od tego uciekał. Obowiązek jak każdy inny.

Na lekką prowokację słowną ze strony majora odpowiedział pseudopoważnym tonem.
- Zacznę od wysłania im swojej wizytówki, może to wystarczy by skłonić ich do poddania się - podczas wypowiadania tych słów patrzył Tellisowi prosto w oczy.
Po wszystkim podziękował za poświęconą mu uwagę i lekkim krokiem udał się do swojej kajuty.
Nie zapowiadało się to wcale źle. Tellis choć gburowaty, jak tradycja nakazywała to wydawał się być dosyć w porządku.
- W dodatku ma niesamowitą załogę - mruknął sobie pod nosem. Była to ocena oczywiście na wyrost biorąc pod uwagę, że spotkał jedynie Zayn, ale ta zapowiedź była bardzo zachęcająca. Nie spieszył się teraz, gdyż po cichu liczył, że natrafi po drodze na wspomnianą wcześniej turiankę.

Ona niestety nie chciała pojawić się w żadnych z mijanych drzwi. Najwidoczniej musiała zrobić to co powiedziała i udała się do ładowni znajdującej na najniższym poziomie. Załoga którą mijał przyglądała mu się z zaciekawieniem lub zdziwieniem. Nic dziwnego, bo wszystko wskazywało na to, że mógł być jedyną osobą na pokładzie Tarquina, która nie ma na sobie munduru z insygniami Czarnej Straży czy jednostki inżynieryjnej.
Idących przez korytarz dwóch turian, inżynierów z utrzymania, nadle zamilkło jak tylko dostrzegli Yrthuna. Minęli go i przyśpieszyli kroku.
- To chyba on - rzekł jeden szeptem, który jednak nowy pasażer bez problemu dosłyszał.
- On? Wygląda normalnie. Wyobrażałem sobie ich inaczej - odparł drugi już zdecydowanie ciszej.

Parsknął śmiechem. W myślach.
Zerkając na tablet w końcu dotarł do swojej kajuty. Po rozejrzeniu się dostrzegł, że w tej części znajdowały się prywatne kwatery wyższych stopniem. Tellis miał swoją tuż obok.
Po zarejestrowaniu tego faktu Yrthun przyłożył trójpalczastą dłoń do panelu sterującego otwieraniem drzwi i te po krótkim piknięciu rozsunęły się przed nim.
Jego oczom ukazał się całkiem przyjemny widok.


Wystrój przypominający pokój hotelowy wyższego standardu nie był tym czego spodziewałby się na wojskowym statku. Hologramy migające na ścianach sprawiały, że pomieszczenie wydawało się być większe niż w rzeczywistości. Turianin zbliżył się do nich. Przypominały widok z iluminatora na kosmos.
- Teraz jestem już jestem na sto procent pewien, że jednak ludzie mieli udział w budowie tego statku - westchnął. - Żaden turianin nie urządził by kwater prywatnych na okręcie wojennym o standardzie wyższym niż kamieniołom.
Obszedł pokój dookoła i za łóżkiem znalazł pancerną walizkę.


Wpisał kod i pokrywa się uniosła. Usiadł na łóżku i zaczął przeglądać zawartość. Na wierzchu leżała jego broń, którą przełożył na łóżko. Zbroja była złożona po prawej stronie i zajmowała prawie jedną trzecią miejsca. Pozostałe zapełniał zestaw podróżny. A było tego całkiem sporo.
- Heh, mama jak zwykle zapobiegawcza, jakbym leciał na drugi koniec galaktyki - uśmiechnął się.
Niczego nie brakowało. Powkładał wszystko z powrotem. Zastanawiał się przez chwilę, czy nosić ze sobą broń, ale z racji tego, że był to ciężki pistolet, byłoby to zbyt ostentacyjne, dlatego schował go również do walizki.
Przeszedł sie jeszcze po pokoju. Będzie miło. Wziął datapad do ręki i postanowił załatwić dwie sprawy za jednym razem. Rozejrzy się po statku, w końcu ogarnięcie planów to jedno, a poznanie go osobiście to drugie. Przy okazji przeczyta dokładnie dane jakie otrzymał od Tellisa. Niezbyt uważnie go słuchał jeśli o to chodziło...
 
Turin Turambar jest offline