Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2016, 16:47   #2
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

- AUFWIEG, JESTEŚ GOTOWY? WZYWAJĄ NAS - głos Durrana był ciężki, gardłowy i groźny. Nie przypominał ludzkiego. Temu kto znał bardziej kojarzył się ze zdradzieckimi astartes. Bądź demonami. Co gorsza jego usta nie poruszały się w rytm słów. Pozostawały zastygłe.
- IMPERIUM ŻĄDA KRWI. BÓG-IMPERATOR ŚMIERCI. ZDRADZIECKIEGO MIĘSA RZUCONEGO WPROST W TRYBY MORDERCZEJ MASZYNY EKSPANCJI. ŻĄDAJĄ SERC I ŻYĆ. MAMY ZABIJAĆ W IMIĘ ICH WIZJI. MAMY MIAŻDŻYĆ I GROMIĆ. MAMY RZUCIĆ SIĘ W WIR WALK I NIE MYŚLEĆ O SOBIE. O NASZYCH RODZINACH I PRZYJACIOŁACH. MAMY RZUCIĆ NASZE ŻYCIA NA SZALĘ ZWYCIĘSTWA KU WIĘKSZEJ CHWALE TERRY KTÓREJ NIGDY NAWET NA OCZY NIE WIDZIELIŚMY. CHCĄ BYŚMY GINĘLI ZA NICH. BYŚMY ZABIJALI ZA NICH. BYŚMY CIERPIELI ZA NICH. BYŚMY PORZUCILI NASZE CZŁOWIECZEŃSTWO. ZA NICH.

Morgenstern powstał z topornego siedziska. Mechaniczne nogi zaklekotały jakby miały się rozpaść. Ciężkie pancerne golenie a pod nimi trójpalczaste "stopy". Nie wyglądały ale one potrafiły giąć stal i kruszyć kości niczym młoty.

- CHODŹ. IDZIEMY? HERMANIE... CZEMU MILCZYSZ?


Durran Morgenstern stawił się na zbiórce jako jeden z pierwszych. Ubrany był w kaftan w kolorach bieli i czerni. Był obszerny na tyle, że z łatwością mógł się pod nim 'chować' jakiś lekki pancerz. Natomiast nogi i głowa były odsłonięte i po nich samych widać było jak ciężko zaimplantowany był ten osobnik. Stara, zszarzała twarz i przygarbiona sylwetka świadczyły o wieku. Gdyby nie bionika i sam fakt, że należał do inkwizycji, można by go uznać za nie groźnego.
No…
Była jeszcze jego eM 41… na poliwęglowe taśmach i wspomaganiem antygrawitacyjnym.
I rękawica wspomagana na prawej ręce… niesporykanego modelu, z komorą na przedramieniu, a w której ukryta była czteropalczasta dłoń zdolna się wysuwać, chować i przeprowadzać wszelkie wymagające precyzji czynności, do których niezdolna była sama pięść energetyczna.
Nie trzeba było być bystrym by zauważyć, na jego lewym przedramieniu, narthecium, co jasno świadczyło o jego umiejętnościach.
Za nim, jak cień, podążał cherub dziwnego wzorca. Małe ciałko wyglądało mniej organicznie niż te czasem towarzyszące inkwizytorom a przerośnięta czaszka i ramiona nadawały mu nieco małpi wygląd. Widać było, że przedramiona są dziełem technologicznej sztuki i można było się jedynie domyślać ile one potrafią.


Już w furgonie Morgan nie wdawał się w szersze dyskusje. Odpowiadał na pytania zniżonym, choć wciąż nieprzyjemnym głosem i poruszał ustami. Nauczył się, że ludzie lepiej to przyjmują niż głos bezosobowo generowany z wbudowanych vox casterów.
Odnalazł gniazdo MIU i podłączył się do niego już siedząc zapiętym. Wsłuchał się w niesłyszalne szepty duchów maszyn.

* * *

- WRÓG! - ryknął gardłowo. Nie trzeba było więcej. Wiedział, że wszyscy tutaj są dość doświadczeni by wiedzieć jak się reaguje na takie hasło. Jednak na reakcję nawet on nie miał czasu. Jedynie ruszył duchy maszyn w swoim własnym ciele i poliwęglowe taśmy zostały wciągnięte przyciskając jego multilaser ciasno do torsu.

Gdy spadali zachował spokój. Nawet wizja rychłej śmierci nie pozbawiała go jasności umysłu. Błyskawicznie złamał niemrawe zabezpieczenia i podłączył się do systemów sterowniczych. Ich pilot jeszcze żył i walczył jak potrafił z maszyną i żądaniem praw fizyki. Mógłby go odłączyć i samemu przejąć sterowanie… ale wcale nie sądził by to było najbardziej optymalne. Gdyby w przeszłości poświęcił czas na naukę pilotowania to tak, ale jego zadania były inne… Więc postanowił wspomóc pilota jak tylko potrafił. Razem pokierowali furgon na dach jednej z bocznych iglic. W miarę horyzontalna powierzchnia była najlepszym co mieli. Uderzenie było potężne. Hover posunął, z paskudnym rykiem rwanej stali, po nim i uderzył inną ścianę, wbijając się w nią na metr. Kokpit został sprasowany. Pilot nie miał szans. Przynajmniej zginął szybko a u prawicy Imperatora będzie mógł powiedzieć “przed śmiercią uratowałem towarzyszy”. Agenci z tzreciego furgony nie mieli dość szczęścia by móc tym się pochwalić. Ich śmierć była zdradziecka.
Pozbawiona chwały.
Ich śmierć zostanie pomszczona.

- SZYBKO - pogonił towarzyszy samemu będąc już przy grodzi. Była zablokowana.
- FURGON ZARAZ SIĘ ZSUNIE - dodał biorąc zamach. Wyładowania energetyczne zatańczyły na rękawicy. Wiedział gdzie uderzać. Znał ten model. Znał wszystkie imperialne modele i wiele, wiele hereteckich. Bardziej pchnięcie, otwartą dłonią, niż uderzenie, wyrwało gródź z zawiasów i pozwoliło agentom wyskoczyć. Durran był pierwszym na zewnątrz. Dostrzegł startujące trzy hovery wroga. Ich cel nie pozostawiał złudzeń. Nie było też czasu na wyczekiwanie rozkazów, gdy inkwizytor, nominalny dowódca drużyny, dopiero wysiadał ze zsuwającego się furgonu. Błyskawicznie ocenił, że jego pomoc nie jest konieczna. Tylko by tłum robił.
- PRZYSTĘPUJĄ DO OSTRZAŁU ZAPOROWEGO
Spojrzał w dół. Potężne szpony w nogach wgryzły się w dach unieruchamiając go. Oparł lufę multilasera na krawędzi dachu, wychylił się tylko tyle by widzieć cel i rozpoczął ostrzał z maksymalnej osłony jaką był w stanie sobie zapewnić.

* * *

- PRZYSTĘPUJĘ DO WALKI WRĘCZ - zakomunikował Morgenstern gdy uzbrojone hovery się zbliżyły do ich wysokości. Klamry się otworzyły i pasy poliwęglowe zostały wciągnięte, zostawiając M41 wolnym. Cherub przejął działo i umieścił je w załomie uniemożliwiającym mu zsunięcie się. Później wróci po swoją broń.

Zeskoczył za próg. Dysze antygrawitacyjne wypluły z siebie krótkie błekitne płomienie, rozrywając jego biały kaftan. Dwie wielkie na łopatkach. Jedna średnia na krzyżu i po jednej malutkiej na łokciach i łydkach, dla stabilizacji lotu i kierowania nim. Spadał lotem spiralnym, dla uników przed ostrzałem. Z jego lewego przedramienia wysunęła się cienka tarcza z ultra-twardych materiałów, a pięść energetyczna rozjażyła się od wyładowań.
Przed samym uderzeniem musiał zwolnić. Nie dużo, ale to i tak był moment w którym był najwrażliwszy… jednak nie spodziewał się by byli w stanie poważnie mu zagrozić. Nie takim kalibrem. A pięścią wspomaganą potrzebował jedynie jednego uderzenia. Budowę tych antygrav’ów także znał. Były lekko opancerzone, dobre do tłumienia zamieszek, ale nie prawdziwej walki. Jedno trafienie pięścią energetyczną, gdziekolwiek, wystarczyło by wyłączyć z walki. Szybko sobie przypomniał główne cele w które powinien celować i efekty trafienia.
Generatory antygrawitacyjne na rufie - pojazd spada.
Przewody paliwowe i energetyczne z boków kadłuba - wyłączone, bądź zdestabilizowane generatory.
Oporządzenie duchów nawigacyjnych w kokpicie - pozbawienie pilota możliwości sterowania pojazdem i, w efekcie, losowy korkociąg.


Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to:
Durran zniszczy jeden hover uderzeniem pięści energetycznej gdy będzie spadał obok niego.
Wyląduje na na głowie pilota drugiego i zniszczy stery tym lądowaniem, wprowadzając pojazd w korkociąg. Załoga wypada, a Durran podłącza się do hovera poprzez MIU. Może i nie zna się wcale tak bardzo na pilotowaniu latających pojazdów (brak umiejętności), ale połowa jego statystyki +10 za MIU powinno mu wystarczyć.

Po tym jak przejmie hovera (jeśli się uda i jeśli mogę) to pokieruje go w górę, aby dać towarzyszom z pierwszego furgony drogę ewakuacji. Nie polecę na samą górę, ale zostanę jakieś 4 metry pod poziomem lądowiska aby nie wystawiać się na ostrzał działek.

W międzyczasie liczę, że załoga nr2 zestrzeli trzeciego hovera D=

To taki mój ambitny plan =D


 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 21-06-2016 o 00:03.
Arvelus jest teraz online