Węglarz przysłuchiwał się przebiegowi rozmowy lekko zmieszany. Z jednej strony nie chciał mieć z tą wyprawą nic wspólnego i wolałby żeby ktoś załatwił to za niego. Z drugiej natomiast czuł że chce się przysłużyć jakoś, niekoniecznie jako tragarz, czy inny parobek. Zawsze marzył mu się los jego stryja, który dzielnie walczył w Kislevie z siłami chaosu, jednak jakoś zabrakło odwagi pójść tą drogą. Może nadszedł czas aby odmienić swoje życie?
-Nie znam się ja na wojowaniu, ale wiem że jak w jedną zimę chłop kupił se za mało węgla, to na drugą wziął drugie tyle, a nie wiadro więcej. Coś co zmasakrowało dziewięciu, pokona wielu z tuzina. Nie chcę się pisać na pewną śmierć... Bez wsparcia zbrojnych, nie ma co się tam pchać! Nawet nie wiemy z czym walczymy...
__________________ "Po co siem machać z mieleniem i pieczeniem chleba? Starczy wzionć siem za zabijanie, żarcie i brać pienionchy. I jeszcze łyknąć psa na patyku... Chrupie i fajnie się szarpoli." |