Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2016, 17:55   #3
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
"Jedyny łatwy dzień był wczoraj"
- Derren "Rusty" Dunsirn
Imperialny Szturmowiec

Ostatnie czasy obfitowały w ciekawe wydarzenia. Jak mówiła stara antyczna klątwa "obyś żył w ciekawych czasach". Przekleństwo to dotknęło praktycznie całego sektora, każdej możliwej instytucji i wszystkich jego obywateli. A teraz przekleństwo przywędrowało do Tricorn, do samego serca calixiańskiej Inkwizycji. Niech Imperator chroni tych co pozostają mu wierni w chwili tej próby.


Zakutłany w kamuflujący materiał, Przesłuchujący z nienaturalnym spokojem przyjął wiadomość o "rebelii" w szeregach lokalnych sił. Starał się powiązać to z faktami jakie wiedzieli o sytuacji w Pałacu. Albo raczej z brakiem jakichkolwiek wieści z niego. Rozważał sprawę, a kiedy w końcu się odezwał cicho przez vox. Głos miał stonowany, jakby ostrożnie ważył każde swoje słowo.

- To Tricorn. Gdyby tylko Iglica się zabunkrowała... izolacja oznaczałaby, że coś się dzieje w środku. Że Inkwizycja nie chce, aby sytuacja eskalowała się na zewnątrz. Jednak... rebelia w kordonie wskazuje na jakąś zorganizowaną operację. Do Tricorn nikt z zewnątrz nie wchodzi od tak. Każdego prześwietlą. Ktoś musiał zadziałać od środka. Nie chaos... nie xenos...

Matuzalem ucichł na chwilę. Miał przeczucie. Przypomniały mu się pewne wydarzenia, które miały miejsce już jakiś czas temu... Koniec Bladej Krucjaty... Początek Czarnej Krucjaty Chaosu.

- Oby moje przypuszczenia się nie sprawdziły... Obawiam się, że stoimy... na progu Wojny Inkwizycyjnej. - zakończył.

Waga słów Przesłuchującego była wielka. Nie każdy wiedział o konfliktach wewnątrz Inkwizycji, ani o przepychankach między frakcjami. Ale sam pomysł, że osoby o takiej władzy jak Inkwizytorzy otwarcie walczą między sobą... był przerażający.


- Gotować się do boju, słudzy Imperatora! - zawołał Matuzalem pomimo, że wszelkie głosy były zatapiane panującym harmiderem.

Potem już był tylko wstrząs, kiedy ich środek transportu został strącony i przywalił wprost w Pałac. Tylko niemonolityczna konstrukcja Iglicy powstrzymała ich przed runięciem na samo dno. Ale tylko na chwilę. Chwilę dostatecznie długą, aby oprzytomnieć i zacząć działać

Wybity przez Morgensterna właz dawał łatwą drogę ucieczki z metalowej trumny. Przysłuchujący szybko wypiął się z siedziska i dobył miniaturowej wyrzutni. Odpowiedni punkt o który mógł się zaczepić i mieć dobre pole ostrzału niestety nie był widoczny. Wychylił się ostro przez właz i wystrzelił, zdawałoby się na oślep, mając skierowaną twarz w całkiem inną stronę. Jednak hak zaczepił się mocno. Matuzalem jeszcze chwycił za rękę najbliższą osobę... okazała się nią Valeria Flavia.

- Panna pozwoli... - mruknął tylko i pomknął ku ścianie Iglicy, trzymając mocno jedną ręką asasynkę.

Z dala od źródeł światła lub płomieni jego cameo-szaty praktycznie czyniły go niewidzialnym dla gołego oka. Tylko czasem migała metalowa maska stylizowana na czaszkę. Kiedy dobił do jednej z setek rzeźb pokrywających powierzchnię Iglicy zręcznie wdrapał się na nią, pomagając przy tym Flavii. Tymczasem techkapłan w pełni pogrążył się w szale bitwy. Nie pozostawało nic innego jak zapewnić mu odpowiednią osłonę. Z pomiędzy połów szaty wydobył karabinek szturmowy z podwieszoną strzelbą. Znawcy uzbrojenia szturmowego mogli rozpoznać tą broń - "Fangmouth", paskudna broń strzelająca kalibrem zarezerwowanym zwykle dla hand-kanon.
Mierzonymi krótkimi seriami pozbywał się kolejnych żółnierzy, który próbowali strzelać w Morgensterna. Techkapłan radzi sobie wprost wyśmienicie (warto będzie zapamiętać jego imię i sprawdzić akta), ale i tak należało go ubezpieczać. Serie trzypociskowie biły raz za razem przeszywając przestrzeń z cichymi wizgnięciami. Nie przerywając ostrzału Matuzalem wzniósł głowę w kierunku lądowiska.
Tam sytuacja była inna. Wiedział to. Wiedział z czym się musi mierzyć jego Inkwizytor.
Na szczęście to nie było nic z czym sobie nie poradzi. Miał silną obstawę.
Matuzalem musiał natomiast skupić się na tym co było tu i teraz.
Szybko bez większego rozpraszania swojej uwagi prawie na siłę wcisnął telepatyczną wiadomość trzem szturmowcom - Cotantowi, Blackhole'owi i Abaroowi.

+U góry gorąco - trzeba zdjąć hovery, aby nie zaszły reszty.+

Każdemu z nich wysłał też obraz tego jak wyglądała sytuacja na zewnątrz wraku ich zrujnowanego pojazdu.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 20-06-2016 o 21:13.
Stalowy jest offline