Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2016, 00:23   #6
Gveir
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Nie należał do wielkoludów. Mierzenie lekko ponad 170 centymetrów wzrostu nie przysparzało mu miana wielkoluda, nie wzbudzało automatycznego respektu, mimo tego nie wyróżniał się wśród swoich braci. Łączył w sobie dwie dziwne cechy - typowa dla catchanina aparycja, która pozwalała mu zakładać trójkąt na szyję dowolnemu orkowi bez sapnięcia oraz niesamowita zwinność. Z tego słynął. Wyskakiwanie z zasadzek, jak kutas z spodni na widok zacnej kurwerki było specjalnością wszystkich regimentów z Catchan. W dodatku gorilla warfare, czyli prześmiewczo nazywane działania partyzanckie, palenie i więcej ręcznego wycinania w pień.




Uriel kochał to co robił, wkładał w to całe serce, siłę mięśni i zbiornik paliwa do podręcznego flamer'a.
Czasy się zmieniły. Catchańczycy uchodzili za elitę Gwardii Imperialnej. Równać się z nimi mogli tylko Karskini. Wyżej, ponad nimi wszystkimi byli tylko Astares.
To, co czekało go w służbie Officio Sabatorum, było piekielną jazdą w porównaniu z normalną służbą. Hinner wolał nazywać to "szkoleniem dodatkowym". Nawet jeśli ma paść, padnie w służbie Imperatora, wypełniając przysięgę Catchańskich Regimentów.






Pierdolnęło i to całkiem zdrowo. Nienawidził siedzieć w zamkniętej, metalowej puszce. Pewnie, 146 Catchański używał pojazdów - Chimer w konfiguracji dowódczej z miotaczem, w którym przewozili więcej miotaczy, dodatkowe kosy i boltery, czy Mantikory z rakietami zapalającymi. Zapach napalmu o poranku i pieczony ork.

W zasadzie był tylko jeden epizod w jego życiu, gdy sadzał dupsko w Chimerze na dłużej. To były czasy, gdy do spółki z innym Catchańskim i chłopakami z Armageddonu karczowali którąś z planet z orków. Gówno się zalęgło, zaczęło przeszkadzać plantatorom owoców i warzyw, więc trzeba było zrobić czystkę. Chłopaki z Armaggedonu to posrane typy, ale lepszych nie mógł znać. Ta sytuacja miała miejsce, gdy jeden z operatorów działka był ranny. Poprosili więc Hinnera, jako znanego w plutonie znawcę cięzkich pukawek, o pomoc w obsłudze. Pojebani Ci z Armageddonu. Ich płaszczyki są śmieszne, noszą takie fajne hełmy oraz maski, ale tylko w toksycznym środowisku. Normalnie latają bez zakrytych mord.. podczas tej szaleńczej jazdy podśpiewywali cholernie chwytliwą i rytmiczną piosenkę. Coś o benzin, benzin, nitroglicerin i kokain - dosyć wspomnieć, że Uriel kiwał głową do melodii, waląc z boltera do orków. A z wieżyczki sypał się długi jęzor płomienia. Posranie, pozytywnie rzecz jasna.


Tą puszką targnęło niemiłosiernie. Zdążyli oklapnąć. Coś zatrzeszczało, coś jebnęło jak taki Alex pół litra wódki i byli na miejscu. Któryś z nich zaczął drzeć mordę, coś o wyskakiwaniu. Spinali się niesamowicie..
Wyskoczył bardzo szybko, zabrał wszystko co jego. Gdy ogień z wieżyczek przygwoździł ich do lądowiska, zrobiło się nieco parno. Waliło zbyt celnie jak na człowieka, więc była to sprawka systemów. Po chuj tylko walili do swoich?

Wtem, podbiegł do niego ten wysoki typ, który farbował włosy na biało. Postawny, wyższy i z kijem w dupie, ale Uriel go lubił. Lubił takich mruków, bo często okazywali się podatni na żarciki i dowcipy bitwne.
Catchanin krył się przed ostrzałem, próbując nie oberwać. Przez chwilę obserwował poprzez celownik termo rozbłyski ognia buchające z luf działek. Stwierdził jednak, że to marny pomysł. Lepszy miał ten gość, który wręczył mu granat fotonowy.
- Uriel, rzuć jak najbliżej w stronę wieżyczek! - rzucił białogłowy. Czy my jesteśmy kurwa na Ty? warknął w myślach, ale rozkaz był rozkazem.
- Kryć swoje pizdy, rzucam fotona - rzucił najgłośniej jak umiał. Z pozycji którą zajmował starał się ocenić odległość oraz kąt, pod jakim miał wykonać rzut swojego życia. Wydawało się to proste, zwłaszcza, że w dżunglach widoczność byłą gorsze. I te pieprzone liany..
Odbezpieczył granat sprawnym ruchem i rzucił go w kierunku wieżyczek, na tyle nisko, by systemy namierzania nie wzięły to za zabłąkanego ptaszka.
 

Ostatnio edytowane przez Gveir : 21-06-2016 o 00:26.
Gveir jest offline