Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2016, 22:58   #9
Astrarius
 
Astrarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Astrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumny
Flavia wypadła z obiegu. Czuła to od dłuższego czasu. W ciągu ostatnich lat jej przydziały zmieniały się jak w kalejdoskopie, zahaczając często o absurd. Tygodnie podróży na sam skraj podsektora Malfian, żeby po trzech rekonesansach zostać odesłana z powrotem? Czterokrotna zmiana zespołu w ciągu miesiąca? Coś się działo na szczeblach dowodzenia. Ordo przestało być monolitem, a jeśli nigdy nim nie było, to przestało utrzymywać pozory.
Mały umysł to czysty umysł.
A jednak podejrzliwość też jest cnotą.
Czego jednak można dociekać, kiedy co chwila widzi się nowe twarze, wcale nie mniej skryte od poprzednich? Imperator wykuł Valerię w skrusze, zahartował w cierpieniu i naostrzył w służbie. Była idealnym narzędziem i jako takie marnowała się przez ostatnie lata. Do głowy asasynki natrętnie powracał obraz grupki inkwizytorów w swoich pięknych pancerzach, budujących chatę. Jeden dostawał młotek, bawił się nim w dłoniach, bez przekonania pomachał, w coś tam uderzył… i podawał następnemu. I tak młotek przeszedł przez wszystkie pomieszczenia, był we wszystkich rękach, ale nie wbił ani jednego gwoździa.
Na tym jednak koniec. Flavia wróciła do samego serca, do Sibellus. Do Tricorn. I niech Pan jej wybaczy, cieszyła się jak dzieciak.

***

Przybyła późno i została natychmiast zagoniona do akcji. Jakichkolwiek szczegółów dowiedziała się już w hovercraftcie. Powiodła wzrokiem po swoim zespole. Wyglądali lepiej niż nieźle. Agentura najwyższej klasy, uzbrojona po zęby. Praktycznie żadnych żółtodziobów. Chłonęła słowa płynące z ust Diesla i Corteza. Rozmyślała, póki jeszcze mogła. Tak się złożyło, że na rozmyślania ostatnio miała mnóstwo czasu. Fragmenty układanki zaczęły wskakiwać na miejsce. I zanim zdążyły dać pełny obraz, uformować w jeden wniosek, jeden z jej nowych towarzyszy, okutany w kamuflujący materiał, zdołał trafić w samo sedno.
- Oby moje przypuszczenia się nie sprawdziły... Obawiam się, że stoimy... na progu Wojny Inkwizycyjnej. - Flavia nie odzywała się. Wszystko opierała na własnych wnioskach i domysłach. Nie rozumiała nic, jednak tylko ta pointa rozjaśniał wszelkie wątpliwości. Co więcej, dawał jasno określony cel, nawet, jeśli jego realizacja mogła okazać się niemożliwa. Nie Ilu jest zdrajców? Czy nie ma ich po prostu więcej? Gdzie się kryją?
I przede wszystkim, co się do cholery dzieje w Domu?
Niezależnie od odpowiedzi, Imperator potrzebuje swoich ulubieńców bardziej niż kiedykolwiek.
-WRÓG!- Usłyszała gardłowy ryk. Mechanicus. To był… Morgenstern? Natychmiast wypędziła wszelkie myśli, zostawiła samą świadomość i wolę. Odruchowo włączyła systemy kamuflujące w synthskórze. Sekundę później wstrząs. Valeria poczuła, jak wali głową o… coś. Potem usłyszała straszliwy trzask, w którym natychmiast rozpoznała arię energetycznych wyładowań. Przez mikromoment błądziła oszołomiona po kadłubie pojazdu, w poszukiwaniu drogi ucieczki.
-Pani pozwoli…- Usłyszała mruknięcie. Instynktownie chwyciła towarzysza. Matuzalem. Tak, pamięta. Poczuła doskonale znane szarpnięcie wciągarki. Wrak. Dookoła pożoga. Błyskawiczna ocena sytuacji. Techkapłan szalał ze swoimi zabawkami, reszta strzelała. Flavia wyciągnęła pistolet gazowy i wystrzeliła w podobne miejsce co Matuzalem. Odskoczyła i uruchomiła własną wciągarkę. Nie będzie go spowalniać. Trzymała się blisko psionika, chwilowo niewiele więcej mogła zrobić. Rozglądała się gorączkowo, w poszukiwaniu jakiejkolwiek drogi, albo chociaż kryjówki.
 

Ostatnio edytowane przez Astrarius : 21-06-2016 o 23:02.
Astrarius jest offline