Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2016, 02:46   #1149
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
- Zobaczę - odpowiedź dla Morrisona została wypowiedziana markotnym, pozbawionym optymizmu głosem, zabarwionym irytacją. Czy odwrócenie się i zabranie tylnej części pleców poniżej krzyża, a powyżej ud, była aż tak niejasna? No żesz do ciężkiej cholery, miała otoczeniu rozrysować swoją niechęć i pierdolnąć plan ze strzałeczkami, wskazującymi jak najdalsze od Ortegi przestrzenie?
- Taaaa - dorzuciła do siebie, wracając do sprawdzonej formy komunikacji. Nawet ze samą sobą nie miała najmniejszej ochoty gadać. Wykonała niezidentyfikowany ruch ręką, będącym czymś pomiędzy zbyciem i uniesieniem zaciśniętej dłoni ku niebu. Finalnie wzruszyła ramionami i zasępiona gorzej niż grabarz któremu złamała się ostatnia łopata, wtoczyła się do pociągu.
Cisza, spokój i martwota warsztatu przywołały na jej twarz nikłe ślady uśmiechu. Zeszły one jednak momentalnie, tylko spojrzała na uszkodzona rękę. Wmawiała sobie, że nie ma tragedii - ciągle żyła, a gorączka nie wyłączyła świadomości... do czasu.
Monter westchnęła boleśnie, powoli przyswajając najgorszy możliwy scenariusz. Co ją podkusiło, aby opuszczać bezpieczny teren?
Dostała za swoje, zaś nadzieja - niczym halucynacje z niedożywienia - rozwiewała się, ujawniając czarny dołek w ziemi, czekający aż do niego wpadnie.
- A mogłam zostać w domu - prychnęła, przewracając apatycznie arkusze blachy. Zaraz się jednak zmitygowała. Gdyby została w domu, do tej pory już by nie żyła. W sumie... mniej zawracania gitary.
I Morissona nie trzeba słuchać...
Normalnie same plusy.
Aby odciągnąć umysł od rozmyślań nad konstrukcją własnej trumny, Sam przeniosła uwagę na problem z amunicją. Założyła ręce na piersi, chwilę bębniła uwalanymi smarem paluchami po przedramieniu. Ściągnęła brwi, zagryzła wargi i mnąc pod nosem stek bluzgów, zabrała się do pracy.
Śrutem postanowiła sobie dupy nie zawracać, przynajmniej na razie. Siekana blacha, duże opiłki i inny złom sprawdzał się równie dobrze. Wystarczyło go pociąć maszyną na odpowiednio małe kawałki.
Nic trudnego, jeno trzeba uważać żeby nie upierdolić palców w łokciu.
Formy odlewnicze, od biedy, udałoby się zmajstrować - na to postanowiła postawić w pierwszej kolejności. Wszystko po kolei i w ciszy, bez zbędnego pierdolenia za uszami.
Szczęśliwie warsztat i okolica pociągu, jak i sam pociąg, obfitowały w masę metalu, narzędzi... cud nad cudami. Wosk też da radę ogarnąć.
Gorzej sprawa się miała ze spłonkami... i przybitkami.
Wypadało je wyciąć, ale zębami tego nie szło zrobić. Ortega potrzebowała czegoś ostrego, solidnego.
Wycinak wydawał się dobrym rozwiązaniem. Wymierzyć wielkość otworu, zwinąć blachę i ją zespawać. Na koniec naostrzyć.
Przynajmniej uzyskałaby przyrząd do wybijania identycznych kształtów.
Czarnowłosa głowa kiwnęła w przód i w tył, z gardła dobył się aprobujący pomruk.
Miało sens, Ortega zakasała więc rękawy i wzięła się do roboty.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline