Lisa Patrizia Welscher Już z daleka słychać było stukot wysokich obcasów. Drzwi otworzyły się z nieprzyjemnym dla uszu skrzypieniem, a w nich pojawiła się lekko zmoknięta kobieta około 40-tki z parasolem w ręku, która szybko wsunęła się do wnętrza. -Dobry wieczór. - przywitała nielicznych gości kawiarni swym melodyjnym, niskim głosem - Cóż za niefortunną pogodę dziś mamy.
Kobieta nie oczekując żadnej reakcji po prostu otrzepała z wody czarną parasolkę i lekko zsunęła futro z ramion oczekując pomocy gentlemana siedzącego przy stoliku. Wyglądała nieadekwatnie do klasy lokalu, w którym się znalazła - ciemnoczekoladowe, wyraźnie miękkie i zadbane futro sięgające połowy ud odsłaniało czarną suknię i elegancki kremowy żakiet z dużym kwiatem z piór i pereł.
Ostatnio edytowane przez Wernachien : 11-05-2007 o 20:13.
|