Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2016, 21:41   #7
Kruchna
 
Kruchna's Avatar
 
Reputacja: 1 Kruchna nie jest za bardzo znanyKruchna nie jest za bardzo znanyKruchna nie jest za bardzo znanyKruchna nie jest za bardzo znany
Mi również musicie wybaczyć, lecz nie miałam czasu nic napisać... Tutaj napiszę wam o mojej postaci, bo uznałam, że nie miałoby sensu gdybym to teraz napisała w sesji. To, co teraz napiszę uznajcie jakby to było przed wpisem Wnerwika. (tym najnowszym) Jeszcze raz przepraszam za to, że się nie wyrobiłam

Cuś o Saskii

Było jeszcze dość ciemno gdy Saskia obudziła się, by pójść na polowanie. Nawet ptaki nie zaczęły gwizdać. Kiedy wychodziła z pokoju spojrzała na śpiących sobie spokojnie jej braci. Stracą tyle zdobyczy, pomyślała. Większość zwierzyny jeszcze śpi.
Wyszła z domu. Na drodze nikogo nie było. Ładnie tu jest, gdy wszyscy śpią, stwierdziła. Cicho.
Podczas gdy sobie tak rozmyślała podbiegł do niej jej kot - Gunter. Był śliczny. Biały z zielonymi oczami.
- O tu jesteś! - Powiedziała do niego. - Gdzie byłeś wczoraj wieczorem?
Kot odpowiedział, że w pobliżu rzeki. Znaczy jej nie odpowiedział ale miała od dziecka taką dziwną umiejętność - rozumiała zwierzęta.
- Skoro jesteś to chodź ze mną na polowanie. - Powiedziała do niego, a on miauknął na potwierdzenie.
Wchodząc do lasu usłyszała ryk niedźwiedzia - gdzieś w oddali, więc nie przejęła się tym. Ale tu ładnie przy wchodzie słońca, spostrzegła.
W niektórych miejscach udało się słońcu przebić swoje promienie przez korony drzew. Ptaki zaczęły już gwizdać, gdy Gunter wyczuł jakąś zwierzynę. Pobiegła - oczywiście bezszelestnie - za nim. Zwierzak zatrzymał się w pobliżu wysokich krzaków, przez które mogła dostrzec zwierzę, które wyczuł kot - był to jeleń. Skupiła się, wycelowała i... rzuciła swoją włócznią. Jeleń zdał sobie z tego sprawę za późno - włócznia trafiła go nogę. Przewrócił się. Chciał uciekać ale nie mógł wstać. Saskia od razu po tym zdarzeniu podbiegła do niego i zabiła go wbijając sztylet w jego głowę.
- Przepraszam cię, stary... - powiedziała.
Gdy zdarła z niego skórę usłyszała za sobą ryk niedźwiedzia. Oby to nie był TEN niedźwiedź, pomyślała.
Odwróciła głowę i zaklęła. Był to TEN niedźwiedź. A "TEN" znaczyło: większy, silniejszy i bardziej krwiożerczy od zwykłego. Szybko wzięła do ręki włócznię i stanęła w pozycji bojowej. No chodź, powiedziała do niego. Zabawimy się.
Czekała na pierwszy ruch. Wiedziała, że jak go zaatakuje pierwsza nie będzie mieć szans. Koło niej, także w pozycji bojowej stał Gunter.. Po chwili bezczynności niedźwiedź zaszarżował na Saskię. Dziewczyna w ostatniej chwili odskoczyła i dźgnęła zwierzę w bok. Zwierze wtedy szybko odwróciło się i przywaliło dziewczynę na ziemię.
- Uciekaj! - Krzyknęła do kota. - Ratuj się!
Zwierzak usłuchał i uciekł w głąb lasu. Zamknęła oczy. Wiedziała, że to koniec. Czuła to. Lecz nie poczuła bólu. Otworzyła oczy. Na jej ciele była krew. Nie była to jej krew. Była ona niedźwiedzia, który leżał zabity obok niej. Rozglądnęła się i zobaczyła Bartoka - jej brata.
- Uratowałeś mnie! - Krzyknęła, podbiegła do niego i przytuliła go. Zaczęła płakać.
- Nie płacz... - powiedział. - Myśliwy nie powinien płakać.
- Ja już nie chcę być myśliwym. - powiedziała. - Nie po tym, co się właśnie zdarzyło... Ty nie wiesz jakie to uczucie... Kiedy myślisz, że umierasz.
- Dobrze... już dobrze. Nie płacz...
- Kończę z łowiectwem. Wiesz... Założę karczmę...
- Ale tu prawie nikt nie przyjeżdża...
- Wiem. Dlatego to będzie karczma dla tych, którzy chcą odpocząć po pracy. - odpowiedziała ocierając łzy. - A nazwę ją "KARCZMA POD NIEDŹWIEDZIĄ ŁAPĄ"

*****

Dzisiaj, Saskia nie mogła marudzić na brak klientów. Ostatnio tak dużo klientów było, gdy otwierała tą karczmę. A było to około dwa lata temu. Nieprzyzwyczajona Saskia do tak dużej ilości osób, poprosiła swoich braci, by pomogli jej z zamówieniami. Saskia daj piwo, karczmarz, gdzie moja zupa - wołali goście. Po kilkugodzinnej ciężkiej pracy, osób było już bardzo mało. Kiedy na sali została tylko stara kobieta do karczmy weszła grupa myśliwych. Saskia westchnęła. Zawsze ich wizyta kończyła się bójką. To ze sobą nawzajem, to z innymi gośćmi, to z nią samą.
- Saskia! - krzyknął jeden z nich. - Najlepsze piwo dla każdego z nas! Upolowaliśmy dziś wielkiego niedźwiedzia!
Dziewczyna znów westchnęła, lecz nie dlatego, że zaraz oni się z kimś pobiją. Tylko dlatego, że czasem tęskniła za łowiectwem. Rozmyślając nalała piwa i im zaniosła. Podeszła po tym do starej kobieta, siedzącej blisko okna i powiedziała, by poszła, bo myśliwi zaraz mogą jej coś zrobić. Kobieta na szczęście usłuchała. Wtedy Saskia usiadła na jej miejscu i czekając na bójkę myśliwych patrzyła na padający śnieg za oknem.


Kolejny raz przepraszam, że nie wstawiłam tego na czas...
Pozdrawiam
 
__________________
Małe jest piękne
Kruchna jest offline