Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2007, 20:53   #9
Hawkmoon
 
Hawkmoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkmoon ma wspaniałą reputacjęHawkmoon ma wspaniałą reputacjęHawkmoon ma wspaniałą reputacjęHawkmoon ma wspaniałą reputacjęHawkmoon ma wspaniałą reputacjęHawkmoon ma wspaniałą reputacjęHawkmoon ma wspaniałą reputacjęHawkmoon ma wspaniałą reputacjęHawkmoon ma wspaniałą reputacjęHawkmoon ma wspaniałą reputacjęHawkmoon ma wspaniałą reputację
Imię: William
Nazwisko : Morgan
Cechy charakteru: Patriota, waleczny, odważny, lecz potrafi zauważyć, kiedy należy uciekać, a kiedy walczyć.
Umiejętności: ucieczka, jazda konna, unik, walka(jak niżej), dowodzenie
Wygląd: Ma kruczoczarne, dość krótkie włosy, twarde rysy zawsze ogolonej twarzy, orli nos. Posiada także czarne, krzaczaste brwi i czarne niczym węgiel oczy. Ma atletyczną budowę, ale nie jest przesadnym mięśniakiem. Jest dość wysoki, mniej więcej o 3 cm niższy do Wallace’a.
Czym walczy: Spatha/Gladius + „jajowata” tarcza. Jako mały chłopiec brał udział w zawodach w walce drewnianym mieczem i tarczą. Zasady były proste. Kto oberwie choć raz od przeciwnika – przegrywa. Od paru lat potajemnie trzymał broń i ćwiczył w domu. Wiedział, że kiedyś nadejdzie ten właśnie dzień, gdy trzeba będzie wyruszyć w drogę.
Historia: Urodził się na wsi i niczym się nie wyróżniał z tłumu. No może poza wzrostem. Ale i tak nie wyróżniał się tak, jak jego najlepszy przyjaciel. Od maleńkiego był rosły, barczysty i zazwyczaj wyższy nawet od starszych od parę lat. Gdy już byli dorośli przyjaciel nadal górował nad wszystkimi wzrostem. Pewnego dnia jednak przyjaźń ta drogo kosztowała Morgana. Will siedział właśnie w domu i z zasłoniętymi oknami ćwiczył walkę swoją Spathą. Nagle usłyszał wołanie o pomoc. Nie myśląc dużo wybiegł z domu z bronią w ręku, bo wydawało mu się, że to jego przyjaciel. Nie wydawało mu się. To była prawda. Czterech Anglików wlokło go przez majdan krzycząc – „A teraz odechce wam się nosić broń śmiecie!” – Will wpadł we wściekłość. W jednej chwili był przy żołnierzach i zrobił straszliwy zamach długim mieczem, od którego potoczyły się dwie głowy. Jego przyjaciel wyszarpnął broń jednemu ze strażników i skończył robotę. Ale cały garnizon nie składał się z czterech ludzi. 40 ludzi wychodziło właśnie z fortu w pełnym uzbrojeniu. Wieśniacy także nie próżnowali. Wzięli kto co miał i wszyscy rzucili się na Anglików. Nie mieli szans, zresztą tak byli zestrachani, że żaden wieśniak nie ucierpiał mimo słabego uzbrojenia. Jednak jedna wioska to zbyt mało, żeby oprzeć się potędze Anglików. Gdy świętowali zwycięstwo w pełnym galopie przejechał obok nich jeździec. Ktoś chwycił łuk i zastrzelił go. William podbiegł do niego i zdążył usłyszeć tylko - „Paisley wzięte. Szkoci się buntują, a na ich czele William Wallace. Powiedz dowódcy, że…” – w tym momencie wojownik umarł. Chyba myślał, że rozmawia z Anglikiem. No, ale już się o tym nie dowie. Will postanowił, że razem z mężczyznami dołączy do powstania pod wodzą Wallace’a. Wkrótce wyruszył i zbierając po drodze innych wyrzutków dotarł do Wallace’a. Ten, jako, że Morgan uwolnił wioskę i potrafi wywierać wpływ na ludzi, uczynił go jednym ze swoich zaufanych.
 

Ostatnio edytowane przez Hawkmoon : 11-05-2007 o 21:53.
Hawkmoon jest offline