Gdy Esperanza wchodziła głębiej do lokalu , minęła ja Meg która trzymając za rękę jakiegoś dryblasa mrugnęła do latynoski okiem ... Ta dziewczyna była niesamowita , czasami wydawało by się ze bzykała by się z facetami za darmo ... a im był większy tym Meg bardziej legneła do niego . Dryblas wyglądał na w miarę przyzwoitego (przynajmniej nie śmierdziało od niego potem i od tygodni nie prana bielizna ) .
Nieobecność Grubego dawała nadzieje ze dzisiejszy zarobek meg będzie mogła schować do niewielkiej szkatułki w której zbierała „na czarną godzinę „ . W końcu był jakiś pożytek z ważniaka , który wprowadził nieco zamieszania w codzienny rytm „Lost Heven „
Olivia , która stała za barem i z wymuszonym uśmiechem rozmawiała z jakimś kolesiem z trzy dniowym zarostem , raz po raz spoglądała błagalnie w stronę Esperanzy ... Dziewczyna była tak grzeczna , ze nie umiała dąć w pysk nawet najbardziej namolnemu draniowi . A ten krótki fiutek raz po raz kładł się na barze i starał się sięgnąć kształtnych ( acz niezbyt dużych ) piersi dziewczyny , których znaczą cześć odkrywał dekolt sukienki .
Chris cichym głosem zamówił dla Marii szkocką . Był to jeden z nielicznych trunków w lokalu , który nie cuchnął pędzonym gdzieś w piwnicy samogonem . Podniósł wzrok i spojrzał na Marie ..
- Wiesz , za kilka dni wyjeżdżam ... przyjęli mnie do pracy w jednej z korporacji w New Mexico ... – uśmiechnął się niepewnie – 600 dolarów tygodniowo , mieszkanie i takie tam ... – Głupi dzieciak , Maria słyszała już o takich „cudach „ chłopak będzie pracował przy jakiś chamiklaiach a po kilku miesiącach słuch po nim zaginie . W życiu nie ma cudów ... a wielcy tego świata nie mieli żadnych skrupółow .
Ostatnio edytowane przez denis : 11-05-2007 o 21:10.
|