Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2016, 18:20   #14
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Bez znaczenia

Długouchy obudził się wypoczęty i szczęśliwy. Nie czuł się tak dobrze odkąd zaczęła się ta cała porąbana historia z Ar Afazem. Właściwie nie żywił nadziei, że po tym co przeżył prędko zdoła odzyskać spokój, niemniej stało się. Jego prześladowca przestał istnieć, jak gdyby był niczym więcej jak jedynie niepokojącym snem. Poranek mimo dającej się wyczuć w powietrzu wilgoci, która jak zdążył zauważyć nie była mu już tak niemiła jak wcześniej, zapowiadał się pięknie. Ptaki śpiewały, pająki tkały sieci, gryzonie popiskiwały, a tak bliskie jego sercu słońce pieściło swoim łagodnym dotykiem listowie. Po rozszalałych emocjach które nim targały nie pozostał nawet ślad, znowu patrzył na świat z właściwą sobie życzliwą obojętnością.

Przepłoszony nieostrożnym ruchem szczur czmychnął w gęstwinę. Zafary nie obeszło to w najmniejszym stopniu, nie chciał przestraszyć gryzonia, nie chciał też by zwierzak z nim został. Było mu totalnie wszystko jedno i to dawało mu poczucie wolności. Spojrzał na swoje odbicie w kałuży, ale nawet odkrycie, że wygląda teraz, jak wróg którego zniszczył, nie poruszyło go. Właściwie stwierdził, że choć wciąż nie rozpoznaje w odbiciu siebie, to teraz przynajmniej wie kogo widzi i paradoksalnie łatwiej wytrzymać mu własne spojrzenie. Nie czuł też już potrzeby by kryć oblicze w cieniu kaptura. Ruszył przed siebie wyjątkowo nie przejmując się wodą i błotem, które wsiąkały w jego czarne teraz szaty i brudziły śnieżnobiałe futro. Bez wątpienia nie mógł już nazywać siebie Zafarą Czerwonym, czy wciąż powinien nazywać się Zafarą jeszcze nie zdecydował.

Powoli przemierzał skąpany w głębokich cieniach las. Choć karmił się światłem i to ono dało mu życie, nie bał się ciemności. Teraz jak nigdy wcześniej był w stanie dostrzec jej złożoną strukturę, docenić subtelne piękno i pozostać na nie obojętnym tak jak i ciemność była obojętna wobec niego. Idealna harmonia.

Przerwał ją dźwięk telefonu. Osobnik przypominający obecnie skrzyżowanie kozy z psem, prawie zapomniał że ma urządzenie ze sobą. Dziwne że działało tak długo bez ładowania i że łapało zasięg w takiej głuszy. Dobrze się jednak stało, połączenie pozwoliło istocie odciąć kolejną nić, która łączyła go ze sprawą Ar Afaza. Był wolny, mógł robić co tylko chciał. Pytanie czego chciał? Zanim doszło do ostatecznej konfrontacji odpowiedź byłaby prosta. Chciał pozbyć się Afaza i wrócić do Soni. Lubił Soni, bardzo lubił, jego uczucie do niej było na tyle silne, że był gotów zaryzykować dla niej życie. Teraz jednak dziewczyna była mu dziwnie obojętna. Czy tak powinno być?

Jego rozważania przerwała kolejna melodyjka. Nie znał tego numeru. Gdyby kierował się tym co w jego mniemaniu było zdrowym rozsądkiem pewnie wyłączyłby telefon i wywalił w najbliższą kałużę żeby znowu nie wpakować się w jakieś gówno, ale było mu wszystko jedno. Nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył aparat do ucha.
 

Ostatnio edytowane przez Agape : 26-06-2016 o 18:30.
Agape jest offline