Halion
Elf wpadł jak opażony do opustoszałej karczmy i porwał swoją kuszę z pomieszczenia ochroniarzy. Zerkając na małą liczbę swoich strzał i bełtów bez zastanowienia sięgnął po cudze. Wybiegł na ulicę i pod osłoną budynków, z których niektóre zajęły już się strzelającymi płomieniami, ruszył w kierunku bramy. Co kilkanaście kroków przystawał, by posłać wrogom kolejną strzałę, i odprowadzający ją jadowity okrzyk: - Caela ie'lle!
Halion widząc nowopoznanych towarzyszy rzucających się w wir walki, starał się pamiętać o ubezpieczaniu ich ze stony ataków, których oni nie mogliby sparować, lub zauważyć. Biegł instynktownie w stronę najodpowiedniejszego miejsca, spod osłony którego, mógłby skutecznie strzelać do wlewającej się fali wrogów.
Ostatnio edytowane przez Niles Elmwood : 12-05-2007 o 06:44.
|