Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2016, 13:45   #15
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Ocaleniec, Armand, Zdzich (BN)

Troll pochylił się nad nieznajomym, strzepując odłamki szkła z jego ubrania, niepocieszony, że dobre, szklane naczynie “się spękło”. Armand potrząsnął lekko leżącym na ziemi człowiekiem. Widząc, że nic to nie daje, podrapał się po głowie i spróbował raz jeszcze, tym razem nieco silniej.

Mężczyzna nad którym pochylał się kowal okazał się średniej budowy wysokim na dobre osiem stóp szatynem, o zadbanej krótkiej bródce i zielonych oczach. Ciężko było określić jego pochodzenie, czy status po ubiorze. Ot, było doszczętnie zniszczone i bardziej przypominało zbieraninę łachmanów niż ubranie. Tylko krótki rapier i broszka przypięta do piersi z puklem włosów dawały niejasne wskazówki. Zadziwiającym był fakt, że nie nosił żadnych ran czy innych uszkodzeń ciała… lecz czy aby na pewno? Wszak nie wszystkie rany było widać na pierwszy rzut oka. W szczególności te które znajdowały się na psychice.

Ocaleniec otwierał oczy… powoli i mozolnie. Mruknął próbując usiąść na ziemi. Ziemi? Leżał na ziemi? Dlaczego leżał na ziemi? Dłoń powędrowała do czoła i wtedy zobaczył, że nie był sam. Przymrużył oczy skupiając swoją uwagę na ludziach którzy stali nieopodal. Miał tyle niezadanych pytań i żadnych odpowiedzi.
- Gdzie ja jestem? - zapytał słabym głosem człowieka wybudzonego ze snu. Długiego i niespokojnego snu którego człowiek nie pamięta, ale zostaje z nim na długo po przebudzeniu. Miał takie wrażenie. Jakby jego życie było snem, z którego się obudził. Może życie w istocie było snem?
- Kim jesteście? - padło drugie pytanie mężczyzny, choć nie wypowiedział trzeciego pytania które cisnęło mu się na usta, a było to “Kim jestem?”

- Uo pany, ten to musiał zdrowo w czachę zarwać - powiedział Zdzich, po czym powoli wymawiając słowa wskazał najpierw na siebie, a potem na Kowala - Jo jest Zdzichu, parobek, a to nie bestia żadna, tylko nasz kowal Armand. W Szuwarach panie, jesteś.

Kowal pokiwał twierdząco głową.

Mężczyzna zamrugał oczami i pokręcił ostrożnie głową. Szuwary nic mu nie mówiły, ani jotę. No może za wyjątkiem tego, że gdzieś już słyszał tą nazwę, ale nic więcej. Spojrzał to na młodzika, to na kowala. Dziwny ten kowal. Jakiś taki wysoki z rogami… czyli troll. Troll kowal… całkiem zabawne. Delikatny uśmiech zawitał na jego twarzy.
- Panowie raczą wybaczyć moje śmiałe pytanie ale... gdzie są Szuwary?

- Tu - kowal jak zwykle gadatliwy nie był. Taksował nieznajomego uważnie po czym odwrócił głowę, szukając resztek ducha. Albo pustego słoja po ogórkach. Słysząc, że nieznajomy traci kontakt z rzeczywistością ignorując informację od parobka, postukał go “delikatnie” w głowę wielkim paluchem. Aż zadudniło.
- Czacha boli? Hę? -

Ocaleniec lekko się skrzywił na kontakt cielesny, ale inaczej nie dał po sobie poznać niezadowolenia. Odpowiedział zatem uprzejmie.
- Zadziwiające, ale zaiste czuję się dobrze. - po tych słowach zaczął się podnosić na nogi, a kiedy na nich stanął powiedział - Jeśli byliby państwo tacy uprzejmi doprowadzić mnie do Szuwar byłbym wdzięczny. Nie ma co łapać wilka po lasach.
Wszak mężczyzna doszedł do prostego wniosku. Młodzik mu nie pomoże, a troll… jak to troll… by przytępawy. Miał nadzieję jednak znaleźć kogoś kto mu nakreśli sytuację, a siedząc nic nie wskóra.

- Tam - troll wskazał widoczną przez gałęzie chatę Józefa. Uśmiechnął się do nieznajomego, eksponując imponującej długości kły po czym ruszył przez zarośla, odgarniając je na boki.

Mężczyzna ruszył za trollem stępając ostrożnie tak by aby nie potknąć się, ani inaczej uszkodzić o ostre gałęzie.

- Na pewno wszystko dobrze? - zagadywał go Zdzich - Pan... pan wie - ściszył głos - co to za tałatajstwo się nad panem pętało?

Słysząc pytanie parobka troll przystanął na moment, spoglądając ciekawie na nieznajomego

Ocaleniec stanął i zamyślił się. Pytanie było dobre, ale po prawdzie nie wiedział, że coś się nim zainteresowało. Dziwne trochę, bo nie czuł żadnego dyskomfortu cielesnego. Z psychicznym było inaczej. Tak jakby nie istniał, a jednak był.
- Fizycznie czuję się wybornie. - odpowiedział spoglądając na młodzika - Jednak jeśli chodzi o resztę… powiedzmy, że moja pamięć zaczyna się w momencie naszego spotkania. Dziwne to i niepokojące, ale nie mam zamiaru się tym przejmować. Przynajmniej nie teraz.

Armand popatrzył niewiele rozumiejącym wzrokiem na człowieka, potem na Zdzicha, po czym wzruszył ramionami i poprowadził ich dalej, wychodząc na podwórko rolnika.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline