Anselma na dźwięk słów krasnoluda odwróciła się gwałtownie. Jednym przeciągłym gwizdem zawołała orła. Czekała bezbronna na ruch krasnoluda. Popatrzyła mu w oczy. Biło z nich ciepło i był raczej przyjaźnie nastawiony, ale strach kazał być Anselmie ostrożną.
Orzeł przyleciał. Zrzucił dziewczynie miecz do rąk i usiadł jej na ramieniu. - Chcesz go uwolnić? - zapytała starając się ukryć strach, który ściskał jej gardło. |