Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2016, 22:02   #230
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Miniona noc była pełna wrażeń, tych przyjemnych jak i mniej miłych, zaskakujących, nieprzewidywalnych. Na Lexie pozostawiła większe oznaki zmęczenia niż niejedna bitwa zakończona sukcesem i masą ran. Było to nie na miejscu zważywszy na powagę sytuacji, ale z drugiej strony mogło to się okazać jedynym, przyjemnym elementem całej tej wyprawy, która z dużym prawdopodobieństwem mogła zakończyć się śmiercią. Zgonem ich wszystkich, bez względu na siłę i wyszkolenie w walce.
Mimo nocnych wrażeń, które zajęły jej znaczną część czasu, jaki powinna poświęcić na sen, blondynka wcale nie wspominała tego, co minęło. Nie przywiązywała do tego żadnej wagi, nie obchodziło ją to, co Wilhelm mógł sobie pomyśleć, czy się przywiązał czy nie, miała to gdzieś. Dla niej nie znaczyło to nic i nigdy nie będzie. Mężczyźni z Imperium byli jej obcy i dalecy od ideału, nie potrafiła ani w pełni im zaufać, ani podziwiać. Byli miałcy, nieciekawi, bardzo sztampowi. Lexa interesowała się osobami z bardziej odległych i ciekawszych krain, choć Norskę już dawno wykreśliła ze swoich myśli. Jednakże tereny Kislevu czy mało komu znana Lustria, fascynowały i wzbudzały ogrom pożądania. Na samą myśl o tych regionach, Norsmanka postanowiła sprawdzić, jak po tym nieprzyjemnym zdarzeniu w lochach czuje się Katarina. Kobietę gryzło poczucie winy, za wczorajszą porywczość.

Jak się okazało, z Kislevianką było bardzo źle. Adar, który tak walczył o nią, najzwyczajniej w świecie ją porzucił. Po co się tak rzucał? Po jaką cholerę wygrażał, skoro potem zostawił ją samą na pastwę losu? Aż tak mu przeszkadzało, że był ktoś lepszy od niego, silniejszy i z większymi umiejętnościami, ktoś kto potrafił jej pomóc i przekonać do swojej osoby? Ktoś, komu ufała, kogo miłowała bardziej niż jego? Gdyby darzył Katarinę uczuciem, schowałby dumę do kieszeni, ponieważ zdrowie dziewczyny powinno być priorytetem. Nie własna męska duma, nie jego ego i poczucie wartości, tylko jej zdrowie i życie. To ona powinna stać na piedestale jego pragnień i życzeń. Egoista. Imperialna, męska świnia. Lexa nie mogła się doczekać końca tej misji, kiedy odwróci się od nich wszystkich spluwając przez ramię i już nigdy nie będzie musiała oglądać tych zakłamanych mord.

Z powodu incydentu i jego rezultatu, Lexa wcale nie była chętna do porannego śniadania. Kiedy tylko zeszła na dół, obrzuciła Adara nienawistnym spojrzeniem, bluźniąc w swoim ojczystym języku nie odrywając od niego wzroku. Tymi niezrozumiałymi dla niego, norskimi słowami, pokazała mu jak bardzo nim gardzi. Splunęła do gara, w którym gotował strawę dla pozostałych Imperialnych ciot, a następnie odwróciła się na pięcie i twardym krokiem pokierowała się w innym kierunku, jak najdalej od tych męskich ścierw. Nie potrzebowała ich, ani jedzenia z ich rąk, ani oręża pomocnego w walce. Nie chciała nic, a to co chciała, już zdążyła sobie wziąć i zapomnieć o jakichkolwiek relacjach. Wilhelm był dla niej zwykłą kukłą z potężnym penisem, który zaspokoił to, czego potrzebowała. Nic więcej nie miało tutaj znaczenia.


Kobieta najadła się własnymi zapasami, rano splotła warkocz i odziała się w ciężką zbroję, która chroniła wszystko, co w bitwie powinno być osłonięte. Jej gotowość do walki jak zawsze była bezbłędna, perfekcjonistka w tym czym się specjalizowała. Przez całą resztę dnia blondynka nie odezwała się ani razu. Do nikogo. Nie miała ochotę na wymianę zdań z Katariną, Wilhelmem czy nawet Lambertem. Nikt z tej bandy jej nie obchodził, nikt nie wkradł się do skutego lodem serca, tylko nieliczni zajmowali kawałek miejsca w jej umyśle, ale nic więcej. Nad myślami jednak potrafiła panować.
Bitwa nadeszła szybko i niespodziewanie. Nikt nie przewidział, że bestie podejmą się ataku na Goboczujkę, a szukający schronienia w jej murach, będę zmuszeni do obrony. Małe deja vu i powtórka z historii, w której nadzieja trzymała przy myślach o innym, zwycięskim zakończeniu tej potyczki.
Lexa długo musiała czekać nim wybiegła zza murów z pełną szarżą i pierwszymi ciosami roztrzaskała łeb Ungora. Z ogromną siłą ostrze przeszyło czaszkę, zatrzymując się dopiero przy nasadzie nosa. Norsmanka musiała mocno szarpnąć za rękojeść, aby wydobyć z twardej kości swój topór. Wszystkich czekała walka poważniejsza, niż ta tutaj, mimo iż na polu bitwy pojawił się sam Ragush. Imperialna, głupia duma pchnęła Schulza w wir walki, zabraniając honorowi, aby ktokolwiek w nią się wtrącał. Prywatne zatarczki nie były teraz na miejscu, tutaj gra toczyła się o coś ważniejszego, niż jego dumę. Lexa jednak stała i nie wtrącała się. Nie obchodziło ją jego życie, nie interesowała się zdrowiem kogokolwiek na tej wyprawie, prócz może dwóch, trzech osób. Mimo wygranej, weteran otrzymał poważne rany, jego ręka była w stanie nadającym się do amputacji, albo specjalistycznego opatrzenia. Norsmanka jednak zignorowała to. Nie czekając na innych i ich decyzję, przeszukała najważniejsze ciała w stosie śmierdzących zwłok, a potem nie pozostało jej nic innego, jak ruszenie po kielich i dokończenie zadania, za które czekała dla niej nagroda.

 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline