Świątynia w większej części była mało ciekawa, przynajmniej dla takiego profana, jakim był Quala. Za to w sali modlitewnej zatrzymał się na dłużej. W końcu nie zginął w Pożodze i miał za co podziękować Dawcy Życia.
* * *
Hadr do smakoszy się nie zaliczał. Miał swoje ulubione potrawy, to fakt, miał swoje gusta, lecz - w przeciwieństwie do wielu innych - jadł aby żyć, a nie na odwrót. Mimo tego jakość potraw potrafił docenić, no i, nie tak jak niektórzy, potrafił swoje uznanie wypowiedzieć na głos.
- Muszę przyznać, że nie pamiętam, kiedy miałem przyjemność kosztować takich wspaniałych potraw. - Quala skinął głową w stronę ich gospodarza. - Moje szczere uznanie.
Zdecydowanie wolał nie mówić, iż zamiast tych wszystkich pyszności wolałby suchy chleb i wodę, okraszone paroma mądrymi radami.