Trafił tego skurwiela i wyglądało na to, że chwilowo mają go z głowy. Przez chwilę Mayfield czuł się z tym lepiej, ale gdy napastnik zaczął drzeć się, jakby go zarzynali i do tego jego głos przypominał ludzki, przez umysł strażaka przeskoczyła szybko jedna myśl - czyżby na skutek uderzenia światłem, wchłonięty Bruce zdołał w jakiś sposób dać znać, że wciąż tam jest?
Conn nie miał zamiaru ryzykować podejścia i sprawdzenia. Nie chciał dopuścić do sytuacji, że to 'coś' chciało tylko uśpić jego czujność, a potem dobrać się do niego. To mogła być pułapka. Spoconymi dłońmi załadował szybko kolejny pocisk do rakietnicy i wycelował w leżącego, strzelającego z pleców czerwonym światłem mordercę. Wciąż zachowywał bezpieczną odległość.
- Jeśli ktokolwiek ma jakikolwiek pomysł, co zrobić, żeby to wszystko skończyć, niech się nie krępuje i działa! - Krzyknął do towarzyszy. - Teraz jest najlepszy moment! Nie zostało mi wiele amunicji!
Mężczyzna nie spuszczał z wijącego się i wrzeszczącego napastnika oka, gotów posłać w niego kolejną flarę, jeśli tylko uzna, że tamten ponownie stanowi zagrożenie. Bruce, czy nie Bruce, będą pewni, jak to wszystko się skończy.