Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2016, 18:13   #11
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Thus fortified I might take my rest in peace. But dreams come through stone walls, light up dark rooms, or darken light ones, and their persons make their exists and their entrances as they please, and laugh at locksmiths.”
― J. Sheridan Le Fanu, Carmilla


26. 05. 2013 – 22:36 – Downtown – Dom w trzech kolorach
Biel mówiła, natomiast Czerń stała i słuchała. Podczas monologu kobieta z bielmem na oku pozostała cicha i pogrążona w myślach. Im dalej Eve zagłębiała się w szczegóły, tym bardziej posępna stawała się jej słuchaczka. Pod sam koniec można było niemal dostrzec setki zębatek pracujących na pełnych obrotach tuż pod kopułą przywódczyni sfory. Gdy milczenie zapadło ponownie, Czarna uniosła głowę i… uśmiechnęła się do zbłąkanej siostry. Nie był to uśmiech sardoniczny, nie zawierał też politowania. Jego chłodna i dobitna szczerość, połączona z rekinim uzębieniem na wpół ślepej wampirzycy, nadawała mu raczej cechy demoniczne. To była mimika osoby, która wie, co musi zrobić i nie cofnie się przed niczym żeby dopiąć swego. Eve musiała mentalnie się zaprzeć żeby nie wykonać kroku w tył. Znalazła w tym momencie potwierdzenie dla swoich skromnych teorii na temat sektowego fanatyzmu.
- Sporo jest prawdy w tym, co mówisz. Dziękuję za poradę, jak i za garść pomysłów. Teraz wybacz, ale muszę już iść. Cait zacznie się niecierpliwić, a pozostawiona bez nadzoru mogłaby… doprowadzić do komplikacji. Sporych i długotrwałych. Do zobaczenia jutro, siostro - druga połowa nieproszonego duetu pożegnała się i wyszła, w końcu dając gospodyni możliwość zaczerpnięcia (metaforycznego) oddechu. Prawda, kłopotliwi goście odeszli w siną dal, ale ich nie mniej uporczywy podarek nadal stał na stole, zaś każde spojrzenie w jego kierunku było dla Eve cierniem w oku. Miała ochotę wylać zawartość butelki do kibla, a ostałe naczynie roztrzaskać na tysiące kawałków. Nim jednak zdążyła dać upust narastającej furii, dzwonek do drzwi przypomniał o swoim istnieniu. Radosna melodyjka dla Białej była równie przyjemna jak wbijanie zardzewiałych gwoździ w potylicę. Ktokolwiek stał teraz przed jej drzwiami, zdecydowanie nie przyszedł na ploty ani pożyczyć garści cukru. Wniosek nasuwał się jeden - zanosiło się na kolejne kłopoty.

26.05.2013 – ??? – Hollywood Hills – Rezydencja Crowfordów (?)
Jeden sen dobiegł końca, a drugi właśnie miał się rozpocząć. Parafrazując słowa bohaterki sławnej powieści pana Bauma, Rebecca nie była już w Kansas. Przekonała się o tym jeszcze przed otwarciem powiek, bo fotel, na którym siedziała, uwierał ją niemiłosiernie w plecy. Odwróciwszy się, spostrzegła, że wszystkich kierunkach wychodziły z niego zardzewiałe sprężyny i powyginane śruby. Tak musiała wyglądać nocna mara każdego stolarza. Kobieta zlustrowała też najbliższe otoczenie, ale zobaczyła niewiele z powodu panującego w nim półmroku. Krzywe, surrealistyczne kształty zlokalizowane po bokach przypominały przerośnięte książkowe półki, a spoczywające na nich zakurzone pozycje ziały szarością. Gotycka czcionka ziała z ich grzbietów. Rozmiarem dwukrotnie przewyższały obserwującą je osobę. Na ścianie przeciwległej do narzędzia tortur udającego fotel ktoś powiesił poszarpaną płachtę i przyozdobił ją kuriozalnymi kleksami. Ich koślawość i prostota sugerowały, że zostały namalowane przez dziecko. Znaczki dolara i jena. Samochodziki z kopcącymi rurami wydechowymi. Powyginane wykresy i diagramy kołowe, a do tego teczki oraz krawaty. Improwizowane płótno, na którym utrwalono to dzieło sztuki, świeciło lekko, roztaczając wkoło łunę zgniłej zieleni. Becca musiała w końcu odwrócić od niego wzrok, bo im dłużej patrzała, tym bardziej zbierało jej się na migrenę i wymioty. Najchętniej odchyliłaby się do tyłu i rozmasowała bolącą skroń, ale w porę przypomniała sobie, że zajmowane przez nią miejsce nie należało do najwygodniejszych… ani najbezpieczniejszych. Wobec czego wstała, przechodząc kilka kroków w te i nazad. Podłoga nie zawierała żadnych umyślnie wmontowanych pułapek, choć była trochę nierówna i wyboista. Ktokolwiek zaprojektował ten pokój, zagrał na nosie wielu standardom architektonicznym. Nieznajomość i dziwaczność otoczenia skłoniły wampirzycę do jak najszybszego znalezienia wyjścia. Tutaj pomocne okazały się jej nieumarłe zdolności i już po chwili Becca stała przed drzwiami. Żeby się wydostać wystarczyło tylko ująć klamkę, którą ktoś zmalował przy kawałku pękniętej ściany. Rzecz banalna w swej prostocie.


26. 05. 2013 – 23:00 – Downtown – Skid Row
Cienki I długi kawałek metalu przeciął nocne powietrze. Lotnik nie mógł go zobaczyć, wobec czego zrobienie uniku także stanowiło rzecz awykonalną. Pordzewiały szpikulec wbił się w jego czaszkę, przeszedł przez mózg i wyszedł przez prawy oczodół. Mężczyzna zamarł w pół słowa, na zmianę otwierając i zamykając jadaczkę, która zaczęła nabierać popielatego koloru. Na dobrą sprawę nawet nie zdążył sobie uświadomić, co go zabiło. Kev’a nie obchodził fakt, że jego podkomendny właśnie zmieniał stan skupienia na lotny. Pragmatyzm owianego iluzją mężczyzny sprawił, że zamiast ronić krokodyle łzy, migiem oszacował kierunek, z którego nadleciał kawał metalu. Wyostrzył wzrok akurat w porę by zobaczyć Pete’a szykującego się do wykonania skoku przez całą szerokość ulicy. Może to właśnie para przeszywających go na wskroś lodowych patrzałek sprawiła, że oszczepnikowi podwinęła się noga. Nie mogąc odbić się jak należy, Greaves runął w dół i pomknął na spotkanie betonu czekającego cztery piętra niżej. Na szczęście mężczyzna napotkał na swojej drodze obruszony parapet oraz kilka bieliźnianych sznurów, przez co jego konfrontacja z parkietem nie była aż tak bolesna. Cały kadr z filmu Upadek mógł podziwiać stojący przy kontenerze John, lecz jego seans z oczywistych przyczyn nie posiadał fonii. W tym momencie boczna alejka została zalana mieszanką czerwieni i błękitu. Podnoszący się do pozycji siedzącej Pete widział jak dwójka policjantów wypada z radiowozu i, chowając się za drzwiami samochodu, dobywa broni. Tonący w świetle halogenów John również uświadomił sobie, co jest na rzeczy. Odwrócił się żeby zobaczyć celujących w niego funkcjonariuszy. Może i nie słyszał, co obydwaj wykrzykują, ale mógł bez wysiłku zgadnąć, że niezbyt miło proszą go o ulokowanie swoich koleżanek na ziemi i położenie się z rękami skrzyżowanymi za głową. Noc jak każda inna.


Atrakcji nie brakowało. Mimo to Kev postanowił dodać coś od siebie i dolać oliwy do ognia. Przebijając się na moment przez zawodzenie syreny, na poddaszu rozległa się pomniejsza eksplozja. Światło rozjaśniło przeciwległy blok, a pozostałości framugi opuściły wyrwę, która kiedyś była oknem. Zgniłemu drewnu towarzyszyła płonąca sylwetka Francuza i jej potępieńcze wycie. Kres cierpieniu położyły dopiero łupnięcie o bruk niespełna metr od pozycji Pete’a i zamiana w proch. Tak oto mały Eryk zdołał w końcu spokojnie zasnąć snem wiecznym. Widząc ludzką reinscenizację katastrofy Hindenburga, jeden ze stróży prawa w niedowierzaniu opuścił swój służbowy pistolet.
 
__________________
Beware he who would deny you access to information, for in his heart he dreams himself your master.
- Commisioner Pravin Lal, Alpha Centauri

Ostatnio edytowane przez Highlander : 12-09-2016 o 16:24.
Highlander jest offline