Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2016, 21:42   #4
MrKroffin
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację



Mgławica Węża
Wdowa
Cytadela
Klub Flux
18.31 czasu ludzkiego


Flux. Światła. Dym. Ścisk.

Barrus siedział przy swoim stoliku już od jakiegoś czasu, popijając pierwszy lepszy drink z menu i wypatrując czujnie osób, które mogły stanowić jego potencjalnych przyszłych podkomendnych. Nie było to co prawda konieczne – znali czas, miejsce i stolik, ale ciekawość Widma skłaniała go do bacznego przepatrywania sali.

Flux powoli ożywał. Już teraz był tłum, a niedługo nadejdzie wieczór i nie będzie tutaj można postawić kroku, żeby na kogoś nie wpaść. Lepiej więc, żeby jego interesanci przybyli na czas, bo rozmowa w warunkach typowych dla wieczornego Fluxu nie należała z pewnością do przyjemnych doświadczeń. Szczególnie, gdy dotyczyła interesów.

Pociągnął nieco ze szklanki. Spojrzał na sąsiadujące stoliki. Na prawo od niego siedzieli dwaj kroganie, szepcząc konspiracyjnie między sobą i co jakiś czas rzucając spojrzenie na właściciela-volusa, który postanowił wyjątkowo odejść od lady i ruszyć na parkiet. To, czy szło mu sprawnie było kwestią otwartą. Niemniej dwaj kroganie, poorani licznymi bliznami, z dzikimi spojrzeniami i niepokojącą mową ciała debatowali wyraźnie nad jego postacią, a sądząc po sposobie, w jaki to robili, volus mógł sobie nagrabić u nieodpowiednich ludzi. Albo nie-ludzi. Z braku lepszego zajęcia Barrus wysilił słuch. Usłyszał tylko strzępki rozmów, coś o… rybach z Prezydium? Naraz jeden z krogan zauważył najwyraźniej, że Barrus od dłuższego czasu im się przypatruje i sam posłał mu niezbyt przyjemne spojrzenie. Turianin odwrócił wzrok. Nie szuka tu burdy, tylko współpracowników.

Odwrócił się do stolika na lewo. Tutaj też czekał go dość ciekawy widok. Nie mniej chyba interesujący od tańczącego volusa. Oto siedział w kącie samotnie hanar, a właściwie… chyba siedział, bo z nimi to nigdy nie wiadomo. Właściwie lewitował nad ustawioną w rogu kanapą; zdawał się na kogoś czekać, jak i Barrus. Kto wie, może i on był Widmem? Pierwszym hanarskim Widmem? Takim Shepardem-hanarem? Blasto superhanarskim szpiegem? Nie to jednak przykuło uwagę turianina. Uczyniła to raczej szklanka pełna jakiegoś zielonkawego napoju o dziwnej, gęstej konsystencji i wyglądzie zmiksowanych ziemskich brokuł. Ciężko powiedzieć, co jadają i piją hanarzy, ale równie trudno określić sposób, w jaki to robią…

O, w klubie pojawiła się nowa osoba. Samotna, rozglądająca się, wyraźnie kogoś lub czegoś szukająca. Barrus już w tej chwili był pewien, że oto stoi przed nim członek jego nowej załogi.








Mgławica Węża
Wdowa
Cytadela
Siedziba SOC
Biuro kapitana Baileya
18.10 czasu ludzkiego


Szanowny panie/pani,

z satysfakcją pragnę poinformować, że Rada Cytadeli postanowiła nawiązać z panią/panem współpracę w zakresie nieformalnych usług najemniczych. Ustaliła zarazem na nieformalnym posiedzeniu wysokość wynagrodzenia za tę usługę na 25 000 kredytów. Przez wzgląd na zasadę ograniczonego zaufania, na pana/pani konto przesłano zaliczkę w wysokości 5 000 kredytów. Reszta wypłacona zostanie po zakończeniu zadania lub, w wypadku zgonu w trakcie misji, przekazana osobie przez pana/panią wskazaną*.

Jednocześnie informuję, że w razie odniesienia trwałych obrażeń na zdrowiu nie przysługuje panu/pani ubezpieczenie szczególne pracowników Cytadeli. Rada Cytadeli nie ponosi odpowiedzialności za pana/pani czyny podczas misji i nie bierze udziału w ewentualnych postępowaniach sądowych zainicjowanych wskutek pana/pani działań.

Dziękuję za współpracę i życzę pomyślnej misji,
Armando Bailey, kapitan SOC.

* Pod warunkiem złożenia orzeczenia określonego wzorem w ujednoliconym na potrzeby Cytadeli Dz. U. z 2175 roku poz. 488; załącznik 4.


Bailey odetchnął. Nie cierpiał tych biurokratycznych bzdur. Że też to on musiał odpowiadać za kontakt z wątpliwej sławy nowymi koleżkami Quina. A właśnie – Quin. Przecież on także jest adresatem tej wiadomości. Nie, tak nie będzie, pomyślał Bailey, do swoich ludzie per pan się zwracać nie muszę.

Wysłał dwie wiadomości, a potem wziął się za pisanie kolejnej.

Cześć Quin,

kasa na koncie. Nie licz na więcej.

Na razie młody,
Bailey.
 

Ostatnio edytowane przez MrKroffin : 21-08-2016 o 15:51.
MrKroffin jest offline