Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2016, 21:53   #253
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Uciekać! Uciekać! Uciekać!
I przegrupować się. To powinni zrobić. Jeśli Bruce nie żyje to coś w nim przerzuci się na najbliższy cel. Connora. Jeśli żyje, to potwór znów go opanuje i zaatakuje.
Ucieczka była najbardziej logicznym wyborem. Ale Bear nie mógł tego zaproponować. Bobby miał bowiem obecnie jeszcze większe problemy z mówieniem niż zazwyczaj. I nadal bolała go ręka.
Zatrzymał się jednak i zawrócił. Może tracił przewagę przez to przewagę na tym czymś. Może niepotrzebnie skracał dystans, ale wszak nie chciał uciec od potwora. Chciał go wszak odciągnąć od reszty. A teraz mieli szansę uciec. RAZEM.

Bo przecież musieli się przemieścić z tego obozu, oddalić od potwora. Teraz kiedy on był ranny i poparzony, mieli szansę uciec wszyscy. Dokąd?
Tego Bobby nie wiedział. I szczerze mówiąc niezbyt go to obchodziło. Jeśli będą mieli szczęście trafią na ślad jakiejś cywilizacji.
Teraz... Bobby Barker zamierzał uciec podążając za resztą, lub w ostateczności za Ange, jeśli przyjdzie im się rozdzielić.

No chyba że reszta ekipy zdecyduje się tu zostać, to wtedy Barker znów zamierzał robić za przynętę dla potwora. Taki los. Ale w głębi ducha miał nadzieję, że wreszcie dokądś uciekną, bo walka tutaj nie miała sensu.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline