Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2016, 18:48   #23
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Barabbas mówił spokojnie, i tak samo Jethro przyjmował nowiny. Bioniczne oko tylko od czasu do czasu błyskało się czerwienią, a kolejny Lho lądował w ustach Inkwizytora. Spojrzał wyczekująco na Barabbasa, a ten przeszedł do rzeczy. Krótko i na temat, tak jak Sejan lubił.

Walki trwały na wszystkich poziomach, i było kwestią czasu kiedy zdrajcy poddadzą się prawu i Inkwizycji. To były dobre wiadomości, gorzej było ze złymi. Na wieść o pojawieniu się demonów, oraz o wyładowaniach Osnowy młody Inkiwzytor tylko skrzywił się, ale nie powiedział ani słowa. Nie brzmiało to najlepiej, tym bardziej że miejsce w którym się pojawiło było specyficzne. Kazamaty. Tam były przechowywane relikwie i inne cenne przedmioty, które Inkwizycja pieczołowicie strzegła. Na szczęście można było liczyć na, jak zawsze niezastąpionych, Inkwizytorów Ordo Malleus. Zapowiadało się krwawe starcie, którego nawet Sejan nie umiał przewidzieć, mimo optymistycznego spojrzenia na świat. Imperator strzeże.

Druga wiadomość nie zaskoczyła zbytnio słuchających, choć sama myśl o zdradzie wzbudzała w Sejanie gniew i pogardę. Amaros, która zapewne wykonywała polecenia Olianthe Rathbone, zdradziła i był to fakt. Jej celem był Mechanizm Hyades. Nieznanej konstrukcji, niewielkie monolity wypełnione niemożliwie skomplikowaną, zegarową technologią. Do czego jej to było potrzebne, lepiej było się nie przekonywać. Z wariatami różnie bywa.

Rozkaz jaki nadszedł pochodził od samego Lorda Caidina. Wytropić, znaleźć i zabić. Za zdradę była tylko jedna kara. Śmierć. On jako strażnik Prawa miał tego dopilnować. I tak też zamierzał zrobić. Plugawa dziwka sczeźnie tu dziś. Innej możliwości nie było. Tak samo jak ci, którzy jej pomagają.

Nie powiedział słowa, tylko kiwnął głową i ruszył za Amaros. Wiedział że nie musiał się odzywać. To co usłyszeli wystarczyło. Chwycił mocno Shotguna i załadował odpowiednie naboje - Amputator. Judgeslayer czekał cierpliwie na swoją kolej.


Turbowinda dojechała na poziom czternasty, hangar numer dwa. To tu miała rozegrać się ostateczna bitwa, o ile nie spierdolą. Tym razem nie szli całkowicie na ślepo, choć pierwsza przeszkoda czaiła się za osłonami u wylotu korytarz. Dwóch trepów, którzy czekali tylko na okazję aż, żołnierze Imperatora ruszą luźnym szykiem na nich. Niedoczekanie ich. Lekki uśmiech pojawił się na twarzy Jethro. Miał pomysł, ale liczył się ze zdaniem swoich ludzi. Co jak co, każdy z nich miał pewną wiedzę więc głupotą było by nie wysłuchanie ich.

Czas na nieszczęście naglił, ale dał znak by każdy przedstawił swój pomysł, lub punkt widzenia. Gdy skończyli kiwnął tylko głową i rzekł spokojnie:
-Dzielimy się na dwa rzędy. Poruszamy się przy ścianach, dwójkami. Rzucamy pierw dwa granaty oślepiające, a potem cztery kraki. Jeśli przeżyją wykańczamy ich szybko. Nie ma czasu na zaloty - wyszczerzył zęby a potem podzielił drużynę na dwie grupy.

Pierwsza grupa a na jej czele miał iść Kaarel Cotant z Valeria Flavia. Tu liczył na szybkość zabójczyni, która powinna wpaść w oszołomionych wrogów i ich wykończyć. Za nimi miał podążać Blackhole i Matuzalem, który był ich dowódcą. Znał go najdłużej z ich wszystkich, więc ufał mu i wierzył w jego zdolności bojowe. Na końcu grupy szedł Turbodiesel i Ammanar Khan.

Druga grupa, której trzon stanowił Uriel Hinner i Mordax. Za nimi Poświeć i Cortez. Duran wraz z nim samym mieli iść na końcu, ale tylko do momentu gdy oczyszczą sobie drogę przez początkowe sektory.

-Duran, twój plan, jest szalony. Poczekaj tylko na większą ilość tych skurwieli. Na dwóch to szkoda nawet kuli. - poklepał wielkiego Malateka po ramieniu i dał znak pierwszym grupom że czas zacząć zabawę. Granaty poleciały. Jeśli plan się powiedzie, pierwsza partia granatów powinna albo oślepić albo chociaż zdezorientować przeciwnika. Druga partia powinna albo ich zabić, albo chociaż porządnie zranić. Valeria dzięki swojej szybkości, tak samo jak Uriel powinni parę sekund po tym dobić ich jeśli przeżyją pierwszą “salwę”. Reszta grupy miała ich ubezpieczać, gdyby pojawił się jakiś zabłąkany bohater.

Chciał przejmować kawałek po kawałku ten hangar. Nie zamierzał się spieszyć. Przynajmniej do czasu aż ich główny cel nie pojawi się w zasięgu wzroku.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline