Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2016, 06:32   #27
Astrarius
 
Astrarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Astrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumny
Jak długo to już trwało? Godzinę, może więcej? Valeria nie była pewna i prawdę mówiąc, rozmyślała o tym w windzie, czekając, aż ta cholerna pucha wreszcie dotrze na miejsce. Czuła, że odwykła od dłuższych, grubych militarnych akcji. Ostatnie miesiące zgnuśniły ją i pomimo wszelkiego przygotowania zabójczyni przeczuwała, że po wszystkim, w dłuższej chwili wytchnienia słono zapłaci.
Teraz to nie miało najmniejszego znaczenia. Dopóki Flavia słyszała chór pożogi Tricorn, ani myślała przestać.
Nastała chwila wytchnienia. Wojownicy inkwizycji dotarli do sali obrad. Egzekutorka przez pierwsze chwile nadal szukała wrógów i potencjalnych kryjówek. Dopiero kiedy Sejan wyszedł przed szereg i przywitał się z drugim inkwizytorem, asasynka opanowała się. Na chwilę. Okoliczności ku temu zresztą były nadzwyczaj sprzyjające, bo nadszedł czas wyjaśnień. Valeria słuchała, nareszcie zaczynając rozumieć i orientować się w zaistniałej sytuacji. Musiała przyznać, że zagalopowała się w rozważaniach. Ukryta w jej umyśle doza fatalizmu rozsunęła jej dramatyczną wizję całkowitego rozłamu i wojny totalnej w Inkwizycji Brat przeciw bratu, nieliczni wierni naprzeciw narastających fal przeklętych po tysiąckrość zdrajców… Cóż. Rzeczywistość nie imponowała. Grupka inkwizytorów zbłądziła. Nie pierwszy raz i Inkwizytorze przebacz nam wszystkim, nie ostatni. Istvaanianie stali się tym, z czym standardowo walczyli. Niebezpiecznymi heretykami. Czego chcieć więcej?
Asasynka nie miała czasu na dalsze rozmyślania. Zjechali na sam dół.
***
Inkwizytor wydał rozkazy. Flavia z nieukrywaną radością stanęła na szpicy, uruchomiła systemy maskujące. Czekała. Kiedy poleciały granaty, przymknęła oczy, wzięła ostatni wdech. I skoczyła. Wykonywała swoją rolę, jak na porzadne narzędzie przystało. Wniknęła w tumult, jaki wywołały eksplozje ładunków. Znalazła pierwszą ofiarę i uderzyła, starając się zakończyć sprawę jednym ciosem. Szukała owieczek odseparowanych od stada- idealnych ofiar dla głodnej wilczycy. Uciszała zdrajców, ale przede wszystkim wykonywała rozkazy. Valeria była świadoma, że bez rozpoznania nie ma miejsca na szarżowanie. Zabójczyni trzymała się blisko Contanta, gotowa dać mu wsparcie, kiedy tylko będzie potrzebne.
 
Astrarius jest offline