Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2016, 21:52   #5
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Lirithea zamknęła okno z wiadomością od kapitana SOCu i oparła się wygodnie o oparcie miękkiego fotela, na którym siedziała. Założyła nogę na nogę i utkwiła wzrok w niewidzialnym punkcie na przeciwległej ścianie.
W pierwszej kolejności czuła się obrażona przez niejakiego Bailey'a, który ewidentnie nadał jej tytuł "najemnika". Jakże nienawidziła tego określenia, samej nigdy nie uznając się za osobę tego pokroju. Owszem, pracowała za pieniądze, zajmowała się przy tym różnymi zleceniami - ale słowo najemnik kojarzyło jej się tylko z bezmózgimi opryszkami, których motywacją były wyłącznie kredyty.
Westchnęła ciężko i wstała z fotela, po czym wyszła na balkon, w rytmie, jaki wystukiwały jej obcasy na białej posadzce.
Oparła się o barierkę i powiodła wzrokiem po widoku, jaki rozpościerał się przed nią - a był to widok wyjątkowy, bo na całą Cytadelę.
Musiała jednak przyznać, że z drugiej strony schlebiało jej, że Rada postanowiła skontaktować się właśnie z nią. Umocniło ją to w przekonaniu, że była jedną z najlepszych, jeśli nawet nie najlepszą, w swojej dziedzinie.
Prawdą było również, że szykowała się do opuszczenia Cytadeli, w poszukiwaniu nowego zajęcia - nie znosiła bezczynności, a w taką wpadła odkąd rozpętała się cała ta niefortunna akcja z handlarzami bronią. A dzięki tej wiadomości nadarzyła się możliwość skończenia z nudą.

Wróciła do sterylnie białego pomieszczenia i westchnęła z rezygnacją. Z każdą chwilą spędzoną na Cytadeli miała serdecznie dość atmosfery, jaka nieustannie towarzyszyła temu miejscu.
Kwatera, którą wynajęła na czas pobytu, należała do tych bardziej luksusowych. Urządzona w minimalistycznym, ale i nowoczesnym stylu biła śnieżną bielą i wszędobylskim szkłem. Nawet kilka fikuśnych roślin ustawionych z rozmysłem tu i tam nie polepszało tego wrażenia.
Rzuciła okiem na wciąż włączony ekran komputera. Do spotkania pozostało jej niewiele ponad trzy godziny. Musiała zrobić doskonałe wrażenie, więc bez chwili zwłoki udała się pod prysznic, skąd po chwili rozległ się szum wody.

Minęło trochę czasu, nim zdołała dobrać odpowiedni strój. Początkowo zastanawiała się nad kusą, czarną sukienką z odkrytymi plecami, odpowiednio podkreślającą jej kobiecą figurę. Pomysł ten odrzuciła, dochodząc do wniosku, że nie prezentowałaby się w takim kostiumie wystarczająco profesjonalnie - w końcu na celu nie miała uwodzenia.
Przez krótki moment myślała nad standardowym odzieniem wizytowym z asymetrycznym cięciem, w dwóch kolorach - czarnym i białym. Uznała jednak, że strój ten jest całkowicie nie w jej guście, zakrywając większość jej fizycznych walorów.
Po kilku innych próbach w końcu znalazła to, czego potrzebowała. Obcisły, jednoczęściowy kostium z czarnego, elastycznego materiału, z wyciętymi bokami ukazującymi nagą skórę i z mnóstwem klamer, doskonale prezentował jej ciało. Rozcięcie, będące dekoltem, szło wzdłuż jej klatki piersiowej i również spięte było klamrami, podkreślając krągłość jej piersi. Nałożyła jeszcze buty na obcasie z wysokimi cholewami i narzuciła białe bolerko z syntetycznej skóry z wysokim kołnierzem i czerwonymi zdobieniami.

~ * ~

Było dokładnie pół do dziewiętnastej czasu ludzkiego, kiedy stanęła przed wejściem do klubu nocnego Flux. Już kilkanaście metrów wcześniej jej uszu dobiegła głośna, elektroniczna muzyka taneczna. Przypomniały jej się dawne czasy, kiedy to była tancerką w podobnym miejscu.
Uśmiechnęła się pod nosem na samo wspomnienie, po czym ruszyła przed siebie, wkraczając w miejsce, gdzie toczyło się nocne, zabawowe życie Cytadeli.

Mimo tłumów, jakie tam gościły, od razu zauważyła stolik, przy którym siedziała jej "randka".
Turianin, więc pierwsze wrażenie całkiem pozytywne, pomyślała, przyglądając się z daleka.
Kołysząc biodrami z gracją typową dla wielu asari, podeszła do stolika, nie odrywając spojrzenia swoich szmaragdowych oczu od turianina. Nie zwróciła zbytniej uwagi na pożądliwe spojrzenia kilku mężczyzn, których wyminęła po drodze, będąc całkowicie przywykłą do takowych.

Lirithea D'riais: Ty jesteś Maurinius?
Rzuciła niedbale do turianina. Głos miała melodyjny i kobiecy, ogółem przyjemny dla uszu i kojący.

Zmierzyła Barrusa Mauriniusa od stóp do głowy, zatrzymując się na dłużej na jego oczach, a właściwie jednym, które mu pozostało. Musiał wiele przejść, pomyślała, siadając na jednym z foteli przy stoliku.
Nie odrywając od niego wzroku, machnęła dłonią na kelnerkę. Nie potrzebowała słów, by zamówić drinka dla siebie - we Fluxie bywała niemal każdego wieczora, odkąd przybyła do Cytadeli i zawsze piła jednego drinka na cały swój pobyt.

Większość czasu spędziła na niewinnym flircie z Mauriniusem, będąc zafascynowaną jego postacią, jednocześnie przekazując mu minimum informacji o sobie, a zyskując kilkakrotnie więcej o nim samym.
Od zawsze żywiła jakieś dziwne zainteresowanie tą rasą, czasami dziwiąc się samej sobie. Może to dlatego tak często zdarzało jej się współpracować z turianami? I może to dlatego najczęściej im łatwiej było zyskać jej zaufanie, w porównaniu z pozostałymi rasami - nawet asari?

Z volusami natomiast miała bardzo mało do czynienia. Właściwie zdała sobie sprawę, że z żadnym do tej pory nie podjęła współpracy, a właśnie nadarzała się taka okazja.
Jahleed Von wydał jej się dosyć osobliwą postacią. Jednak nie potrafiła jeszcze całkowicie ocenić na ile było to pozytywne wrażenie, a na ile całkiem podejrzane. Postanowiła bacznie mu się przyjrzeć - w przyszłości.

Zdziwiła się lekko, kiedy przy stoliku pojawił się jeszcze ktoś. Kolejny turianin, którego już miała okazję poznać.
Quin? pomyślała, choć swojego zdumienia nie pokazała po sobie. Nie spodziewała się go jeszcze spotkać, choć obiecali sobie utrzymywać ze sobą kontakt po tamtej sprawie z handlarzami bronią.
Czyżby mieli ponownie stanąć ramię w ramię, tym razem całkowicie świadomi swoich prawdziwych tożsamości i roli?

Zapowiadało się na to, że najbliższy czas miała spędzić w niezwykle interesującym towarzystwie. A do listy swoich niemałych osiągnięć będzie mogła dopisać współpracę z Widmem.
 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 12-07-2016 o 21:55.
Pan Elf jest offline