Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2016, 21:49   #4
Lunar
 
Lunar's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumny
Przeklinał wiele nocy spędzonych pod dechami pokładu swoją rezygnację z losu najemcy pokoju gdzieś w burżuazyjnym domu, niedręczony przez nikogo jako utracjusz zapity gdzieś śród popularnych araukarii ogrodowych. Miast tego pognał w pewną półświadomą formę samobójstwa, uciekając przed mrokiem czarnego jak smoła morza - by zamieszkać jak najbliżej niego. Na skraju przepaści, w domu, w strażnicy na pograniczu światów jaką była rozbijająca duszący, gęstniejący mrok latarnia. Niczym wieża z kości słoniowej na wykutej z jednej przeolbrzymiej skały, za jaką niewątpliwie uważana była Kornwalia. Zdążył dać się poznać i jako marynarz i jako latarnik. I tyle o nim było wiadomo. Los jednak nie pozwolił mu tam zmarnieć. Los chciał żeby zgnił w smrodzie ryb i rozkładającego się ciała. Ażeby cofnął się do najpierwotniejszych, gadzich fragmentów swojej psyche.

Niewiele było momentów w jego życiu, kiedy siłę rozumu, tak koniecznego w trakcie panowania nad statkiem podczas sztormu, zastępowała zwierzęca panika, monstrualna siła, kiedy aktywowały się wszystkie wewnętrzne demony. Ten sam wilk stepowy wygryzł się na wierzch niespełna parę nocy temu, kiedy przebudził się z pragnieniem krwi. Widać to było po nim jak po książce. I ten wilk, udobruchany ochłapem mięsa, zawodził radośnie, skomlił żałośnie, lecz trzymał psyche w całości przed rozsypką. W jego trybie życia niewiele się zmieni. Od miesięcy czuwał wyłącznie po zmroku, pilnując świetlistego drogowskazu dla statków by nie rozgruchotały korpusów o kornwalijskie rafy.

Imre otworzył oczy. Po ciele rozchodził się tępy ból. Czy prześladujące go głosy skomlą? Czy panuje cisza? Jak wielu poprzebijanych nieszczęśników leżało w skrzyni? Skąd ten ból? Bezsensowne pytania przerwał kolejny trzeszczący odgłos tarcia drewna o drewno i pusty łomot o burtę. Nagła zmiana ciążenia na inną ścianę.
- Synem Mgły miota chyba ze sto diabłów. - powiedział chrapliwym półgłosem. Panowała przytłaczająca ciemność. Poczuł się jak pies zaszczuty w sam narożnik pokoju. Sięgnął do wewnątrz siebie, tam gdzie siedział Wilk. Wilk nie dał się zaszczuć. Czerpał ze strachu siłę i zyskiwał przewagę. Imre zamknął oczy, drgnął spazmatycznie, a gdy już je otworzył, żarzyły się stłumionym, budzącym niepokój szkarłatem. Natychmiastowo powstał bezszelestnie obok pierwszej damy i również podtrzymał wieko, wyglądając w ciemność wokół, gotów do agresji.
 
Lunar jest offline