Byłem na wielu prelekcjach, na jednej były ciekawe rekwizyty, które jak się później okazało dało się zdobyć za konwentową walutę.
Kraków?
Tak więc było czego posłuchać i o czym. Prelekcje w większości mi się podobały, a i nawet jak prowadzący się nie pojawi to coś się wymyśliło.
Ale przede wszystkim było w co zagrać, bo z kolejnej edycji wynoszę najlepsze wspomnienia z LARPów. Nareszcie miałem okazję zagrać z Ascherem, co nie udało mi się na Pyrkonie. Gry były zaskakujące i bardzo satysfakcjonujące gdy już się wygrało, a nie było łatwo.
Niestety nie mam żadnych zdjęć z Larpów, dlatego dam zdjęcie z serii "Co się widziało, to się nie odwidzi."
W sobotę oprócz zwariowanego latania od sali do sali, było jedno bardzo ważne wydarzenie.
Konkurs cosplay się odbył!
I nikt nie przegrał...
...ponieważ udział wzięły tylko trzy osoby.
Tak nagrodami była znana wszystkim ziemia oraz kubek konwentowy. Niczym puchary miejsce na podium wyznaczały rozmiarami: karnisz, żyrandol i lampa.
Tak po prawdzie każdy mógł wyjść z jedną lampą lub żyrandolem z konwentu. Choć dziwnie się wraca o czwartej nad ranem z lampą w ręce, to było ich naprawdę dużo do zgarnięcia.
Mimo niskiej frekwencji to organizacja, nagrody i poziom zabawy na sali konkursu były na prawdę na bardzo dobrym poziomie. A przynajmniej dla mnie jako osoby która obserwowała.
Tylko niech zgłosi się więcej osób!
Zawitali również fani Gwiezdnych Wojen.
...
Niestety nie dałem rady nikogo wyciągnąć na planszówki, co z tymi ludźmi nie tak?! Games room zachęcał do gry, był on dobrze przygotowany i nie trzeba było grać na ziemi.
Ok może za słabo szukałem graczy, ale w przyszłym roku zagram w coś na bank!
Niestety nie pomyślałem by zrobić mu zdjęcie, wiec coś z serii "Co się widziało, to się nie odwidzi."
Chciałem także podziękować za pyszne sushi, i przemiłą obsługę. Dzięki za przybycie na konwent
Hidamari Sushi!
After party...
Pozdrawiam wszystkich którzy się tam bawili i wszystkich dzięki którym skończyło się to moim tygodniowym chorobowym przez zatrucie.
Kebab, zatrułem się kebabem. Na pewno?
A niektórzy do domu wracali tak:
Widzimy się za rok!