Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2016, 19:46   #12
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Brave New World

Pozawijany w kiedyś-kolorowe szmaty, z kawałkiem chropowatego, tandetnego parapetu jako poduszką, przez moment patrzyłem w gęste od pyłu, zawsze pochmurne niebo Los Angeles i kontemplowałem swoje chwilowe szczęście. Chwilę temu dobry, z tej perspektywy wcześniejszy pomysł wydawał się idiotyczny. Skok przez całą szerokość ulicy, jasne. Superhero-style. Parę bolesnych naciągnięć i siniaków i tak było nader niską ceną za taki wygłup. Wiesz, wtedy myślałem że “Kev” nie miał okazji zobaczyć mojej twarzy. Co nie tak długo później i tak nie miało znaczenia. Ale na pewno oszczędziłoby mi wstydu.

Ale wracając…
Koniec fajerwerków na górze został wyrównany feerią świateł radiowozu i wyciem syren. Kev zniknął - a to bardzo, bardzo niedobrze kiedy ktoś, kogo wyczuwało się z kilometra znika ci pod nosem - duet policjantów z bronią podziwiał dwie armaty w rękach Johna. Zostało mi tam do zrobienia niewiele rzeczy….
...na przykład nie zostać zastrzelonym podczas ucieczki z miejsca zdarzenia tym piwnicznym okienkiem parę metrów dalej. I hej, stare, szybko zamieniające się w pył wampiry mają małe plusy. Niekoniecznie dla nich samych - wszak francuzikowi i tak definitywnie zrobiono z dupy jesień średniowiecza. Trochę nie podobała mi się idea że podczas przypadkowego wieczornego spotkania zginęły trzy wiekowe krwiopijce. To brzydko podkreślało moje szanse kiedy ktoś zechce posadzić moją dupę koło tamtych.
Ale jak patrząc krótkoterminowo...free shirts for everyone! Przecież vitae samo zejdzie z koszuli, prawda? A na wtedy przynajmniej nie było widać mojej twarzy.
Brzydszej niż denata przede mną. Pięknie.
Puszka, kamera akcja!

Alarm Bentleya dołączył do policyjnej syreny, a błyskające lampy doświetliły gorącym, nerwowym światłem miejsce gdzie chwilę temu spadł Eryk. Dla postronnych wyglądało to jakby trzeciej osobie pod rząd udało się spać z czwartego piętra i zwiać z miejsca wypadku o własnych siłach. Byłem w Skidrow - policja pojawiała się tu głównie robić łapanki dla podbicia statystyk albo pacyfikować comiesięczne zamieszki.
Że zostały ubrania, nawet jeżeli ciało znikło? Oczywiście że zwinąłem jego rzeczy. Maskarada czy coś. Ktoś tu mnie tego nauczył, no nie?

W pośpiechu - a wiesz jak potrafię się śpieszyć kiedy pali mi się pod tyłkiem - przewinąłem się z piwnicy na czwarte piętro. Miejsce kaźni … pozwolisz że nie będę go opisywał? Dziękuję. W każdym razie zwinałem wszystko co leżało, wpakowałem do czerwonego Rebook’a i już miałem zwiewać dalej, kiedy zauważyłem obraz na ścianie. W zadziwiająco dobrym stanie, biorąc pod uwagę niedawny wybuch.


Podziurawiłem go parę razy - z tyłu głowy miałem wrażenie że może coś z niego wyleźć, a przecież gdzieś tu zniknał mi Kev. A może tak po prostu nie lubię jak coś mi wyłazi z obrazów - i wymknąłem się z budynku drugą klatką schodową. Tak dla odmiany tą od strony głównej ulicy, tej mniej zdewastowanej i pełnej wścibskich ludzi, obserwujacych z swoich kryjówek: co wydarzy się dalej?

Nie interesowało mnie to. Miałem w głowie wizję jak sprawa potoczy się dalej. Wizję obfitującą w konflikt i bezsensowną krzywdę. Coś czemu nie mogłem zapobiec, a każde działanie tylko pogarszało sytuację.
Tak, jak zwykle umyłem ręce.

Skidrow, w całej swojej brudnej sławie, nie było wtedy moim domem. Byłem tam gościem. Nowym. Nie znałem wtedy praw ulicy ani slangu, nazwy gangów mi nic nie mówiły, a przesądy dopasowywałem do katalogu znanych mi nadnaturalnych istot zamiast poszukać czegoś głębiej. Ale mieszkańcy poznali się na mnie: zamiast obić mi ryj i skroić mi torbę - albo chociaż ponabijać się z mojej pokraczności - młody murzyn prowadzący mnie na przełaj przez slums opowiedział mi historię swojej rodziny. Dziwne, rzadkie...ludzkie emocje przelane w słowa. Epizod ludzkiej otwartości w korytarzach slumsu, gdzie zamiast nieba widać tylko balkony i kładki między budynkami.

Zadzwoniłem do Wujka. Czemu nie do ciebie, czemu nie do ciebie. To on miał środki. On miał sposób by załatwić sprawę. “Bajzel. Trup na oczach policjantów, strzelanina. 23+, Skidrow, blok 16”. Miałem całkiem niezły czas. Grubo poniżej dwudziestu minut, może nawet dziesięciu. Dostałem osławione trzy kliknięcia, czyli “odwdzięczę się”. Rzuciłem jeszcze dwa zdania i znowu byłem w trasie, zostawiając mojego przewodnika w tyle. Znów między ludźmi. Przemykający w kapturze pomiędzy nimi, słuchający pulsu tego miasta. Wyczuwalnego jak nigdzie indziej - nagiego, zbyt biednego żeby ukryć się pod drogimi garniturami i za przyciemnianymi szybami. Nie jestem dobry w czytaniu z ludzkich emocji - a tutaj wszystko było tak proste. Ktoś cię nie lubił, dostawałeś nóż w bebechy. No pussyfooting.

Dobra, dobra, juz kończę. Nie kontaktowałem się z innymi - sprawa była świeża, niedojrzała. Nie chciałem wszczynać paniki. Polazłem do Mike’a. Opchnąłem mu berettę za stówkę. Bez amunicji, rzecz jasna, pestki poza ewidencją zawsze są w cenie. Minus zaległy czynsz, lekarstwa - ciekawe jak je przyjmę - dawało mi to niecałe 300$. Czyli co najwyżej dwa dni spokoju.

Przedarłem się do drzwi wejściowy. Szanowni Państwo, przed wami najtańsze mieszkanie Los Angeles. Niecałe trzy metry kwadratowe. Nawet lokal socjalny - gdybym potrafił sobie taki załatwić - byłby większy i miałby choć kibel. Być może byłby w lepszym stanie i nie zmuszał do trzymania ściany kiedy Martinezom zachciało się gzić. Choć .. zawsze mogłem mieć gorszych sąsiadów. Tutaj wszyscy harowali do upadłego, próbując wypłynąć nad powierzchnię gówna w które z chlupotem wpadli. Czy też, jak w przypadku Lucy czy Roba, by nie dać utonąć komuś.
Padłem na rdzawy materac, tak tylko żeby dać umysłowi chwilę wytchnienia, odpocząć, wyluzować.
A że wyszło jak zwykle...
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline