Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2016, 05:23   #5
Ratkin
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Podczas gdy Carla wraz z Imre niepewnie wyglądali z pod wieka pokaźniej skrzyni, okręt powoli zaczynał się ponownie przechylać w drugą stronę. Oczy Imrego świeciły w ciemności panującej w pobliżu ich schronienia. Omiatał wzorkiem pomieszczenie, wychwytując w mig detale, z uchwyceniem których borykała się jego współtowarzyszka. Co chwilę, oboju pomagała nieco mała latarenka, zawieszona przy prowadzących w górę na pokład schodach. Jedyne źródło światła, z racji kończącego się paliwa, właśnie przegrywało nierówną i skazaną na porażkę walkę z mrokiem. Byli, jak się zdawało, sami. Skrzynia, w której trzymano pozostałe, te mniej udane wampiry, była nie zamknięta. Kłódka która powinna ją zabezpieczać, spokojnie dyndała otwarta. Skrzynia, w przeciwieństwie do tej będącej ich schronieniem, była dalej przytwierdzona do burty, jednak liny którymi ją obwiązano jako dodatkowe zabezpieczenie, były pozrywane, jak gdyby ktoś przeciął je, na co zresztą wskazywały też ślady na deskach z których była zbita.

Uchylone drzwi prowadziły do kolejnego pomieszczenia, w którym krata oddzielała ich od reszty mniej szczęśliwych więźniów. Nie dało się dostrzec co się tam działo, przynajmniej z pozycji w której się znajdowali. Do uszu wampirów dochodziły za to jęki i zawodzenia, z każda chwila coraz głośniejsze i bardziej zajadłe, sprawiające że mogli się oni tam spodziewać wszystkiego, a przynajmniej czegoś zbliżonego do przedsionka piekieł...

Tuż przed momentem gdy statek osiągnął szczytowy punkt swojego wychylenia, Adora wyskoczyła nagle ze skrzyni, najpierw bezpardonowo otwierając wieko, następnie próbując wygramolić się z niej z maksymalną jak na obecną sytuację gracją... by w końcu, kiedy skrzynie rozpoczynała swoją powolną drogę ku drugiej burcie, wywinąć majestatycznego orła i wylądować po chwili i kilku nie przystojących damie złorzeczeniach, na swoich czterech literach. Zanim jej towarzysze zdążyli pójść w jej ślady, Adora była już najpierw na czworakach, a potem uwieszona na schodach, by pochwycić latarenkę. Skrzynia w tym czasie pokonała ponownie swoją trasę i uderzyła w ścianę. Ten moment wykorzystali Carla i Imre, by wreszcie spróbować się wydostać. Leżące z nimi, bezwładne ciało Alexandra, nie pomagało im co prawda, ale jako że ten dalej pozostawał jak sie zdawało pogrążony we śnie lub może letargu, zignorowali go, traktując jak niewygodny przedmiot i popychając go w kąt.

Imre przylgnął do ściany, a jego błyszczące oczy wpatrzone były w sufit. Zdawało się, że czegoś nasłuchiwał, choć było to trudne. Krzyki i jęki cichły co prawda cyklicznie, ale jednak nie wszyscy trzymali rytm tej opętańczej pieśni.

-Nie słyszę załogi. - wykrzyczał do swoich towarzyszek. - Albo oni też się tak drą razem z nimi!

-Ależ oni śpiewająąąą!!! - rzuciła mu Adora, która wystrzeliła jak z procy w kierunku drzwi. Najpierw trafiła co prawda w ścianę koło nich, ale biorąc pod uwagę panujące wokół warunki, było to i tak spore powodzenie. W pomieszczeniu na chwilę zrobiło się jasno, gdyż wariatka radośnie zabrała w swoją krótką podróż także latarenkę. Na dodatek zdawało się że wydawała w trakcie niej jakieś dziecinne odgłosy zadowolenia, które jednak gwałtownie uciszyło uderzenie z impetem o ścianę. Dotychczas zablokowane czymś, lub tylko wypaczone drzwi otwarły się teraz, by na dokładkę trzasnąć ją jeszcze w plecy, ponieważ statek znów znajdował się pod sporym kątem. Kilka sekund później, wampirzyca była już jakimś cudem w drzwiach, z latarnią w ręku.

Jej oczom ukazali się przywarci do krat więźniowie. W zasadzie, widok nie był w żadnej mierze straszniejszy, od tego co przyszło jej oglądać w noc swojego przeistoczenia, niemniej jednak robił wrażenie. Wszyscy śmiertelnicy dławili się krwią wypływająca obficie z ich ust. Taka ilość juchy wylewająca się z ich rozwartych szeroko warg, mogła świadczyć tylko o jednym. Ktoś poodcinał im języki. Ku niemałemu zaskoczeniu Adory, byli to najprawdopodobniej oni sami, gdyż w kilku zawieszonych przez kraty ramionach, dostrzegła krótkie, zardzewiałe i zapewne tępe ostrza noży. Najprawdopodobniej tych samych, którymi wykłóli oni sobie także oczy...

Carla stała wryta od momentu w którym jej nowa "przyjaciółka" ze sfory przemknęła koło niej. Wpatrywała się w cienie, które przez chwilę malowniczo zatańczyły wokół nich, gdy Adora wywijała na wszystkie strony konającym już źródłem światła. Zdawało się jej, że coś między nimi dostrzegła. Zastanawiała się, czy to co widziała, nie mogło być sprawką mocy podobnych do tych które sama posiadała, jednak miała w tej kwestii zbyt mało doświadczenia. Jedno pozostawało pewne. To jak się zachowywało światło, nie do końca zgrywało się z tym, co odgrywały na ścianach cienie.

Nie zauważając chyba jej zachowania, Imre, oceniając zapewne po tym jak zachowuje się statek, wydał z siebie kolejny osąd. -Mam dobrą wiadomość. Może jednak nie jesteśmy sami, bo ktoś tym jednak chyba steruje, a przynajmniej stara się walczyć z tymi falami.

Wtedy też oboje zorientował się, że jęki i zawodzenia nagle, w czasie krótszym niż mgnienie oka, urwały się.

-Pięknie śpiewają, prawda? - rzekła niewzruszona zapadłą ciszą Adora.
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel
Ratkin jest offline