Nieszczęścia chodzą parami - każdy to wiedział. Każdy również wiedział, że orki również nie występują pojedynczo. Gdzie jeden ork, tam i więcej ich być powinno. Zaatakowanie orka było... mało rozsądne. Zdaniem Esmonda przynajmniej. Wnet jednak okazało się, że inni mieli inne zdanie. Lub też pecha i zostali zauważeni.
Nie było na co czekać. Trzeba było korzystać z tego, że ktoś odwrócił uwagę orków. Być może atak z zaskoczenia nie pasował do kodeksu honorowego, lecz Esmond rycerzem nie był, a kodeksy honorowe miał w dużym poważaniu.
Mag ostrożnie uchylił drzwi, a potem poczęstował orka zaklęciem. Następnie zamknął drzwi, cofnął się i schował za ścianą, by przeciwnik nie mógł go od razu zauważyć. |