~ Kurwa, pracuję z amatorami ~ pomyślał Gabriel wpatrując się w listę.
Nie znał nikogo, ale patrząc kto się zgłaszał, miał poważne wątpliwości, czy dołączyć. - Jestem Gabriel - odpowiedział w końcu kiwając nieznacznie głową. Miał około metr osiemdziesiąt wzrostu, szczupły w sile wieku. Średniej długości blond włosy schowane miał pod czarną czapką-patrolówką.
Wzrok niebieskich oczu spoczął na Marcusie. - Nie wiem, po jaki chuj ci dyktafon na misji, więc możesz być o to spokojny. Szczerze wątpię, by był komukolwiek potrzebny - odpowiedział spokojnie. Miał ciemny, głęboki głos z chrypką. Być może, gdyby potrafił śpiewać mógłby być gwiazdą bluesa gdzieś w Nowym Orleanie. Na szczęście Gabriel śpiewać nie potrafił i nie musiał się produkować na scenie śpiewając o smutku i tęsknocie. Był najemnikiem i zabójcą, i miał gdzieś bluesa, country i inne gatunki muzyczne.
Gabriel miał na sobie białą koszulkę na którą narzuconą miał czarną kurtkę skórzaną, niebieskie wranglery i czarne sportowe buty, wyglądał więc jak ktoś, kto nie chce się wyróżniać w tłumie. Gdyby miał okulary przeciwsłoneczne, cały jego strój wprost wołałby "najemnik".
Ipsum przeglądał jeszcze pobieżnie pozostałe listy, a potem spojrzał na mapę. ~ Gdzie mnie licho przywiało? ~ zastanawiał się... |