Dopiero kolejne łupnięcie skrzynią wyrwało Alexandra z letargu przywracając go przytomności. Świat powitał go nieznośnym i lekko uciążliwym bólem szyi, tam gdzie kły wbiły się w skórę, a on szarpał się jak opentany nim zalała go fala rozkoszy.
Odruchowo sięgnął ręką ku ranie.
A jakże, wciąż tam była, a krew sączyła się cieniutkim strumykiem. Był jak przeciekające wiadro.
Samotne przeciekające wiadro, bo Adora, Carla i Imre zniknęli gdzieś z pola widzenia.
Tylko mrok, krzyki, jęki i ta pieprzona skrzynia właśnie lecąca ku drugiej burcie. - Cúl Tóna! - wycedził myśląc o tym, który odpowiadał za mocowanie linami drewnianego pudła. Gdy rąbnęło wytoczył się na zewnątrz i szybko zgramolił się z podłoża by nie zostać zgniecionym przez inne ładunki.
Wokół panowała totalna ciemnica, jedynie z przodu dochodził poblask dobiegający z innego pomieszczenia. Ni to chwiejnym i chybotliwym krokiem, nie to kilkoma skokami Alexander dopadł progu w którym nie było już dużych szans na zmiażdżenie, głośniej jednak rozlegał się dziwny, bo złożone z krzyków i jęków zaśpiew.
Wampir stanął za trójką towarzyszy niedoli z lekko nieobecnym wyrazem twarzy.
Nie odzywał się patrząc na fascynujący widok więźniów, chłonąc szczegóły widoczne w coraz niklejszym świetle.
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |