Nie było gdzie uciekać, ani jak. Zielony zastawił drogę w ślepy zaułku, a i silne ciosy sprawiały wrażenie że jego kondycja jest lepsza i bieg nie ma sensu.
-Ty zielona paskudo, żryj stal! -Ryknął i toporkiem zaczął kręcić nad głową, cios za cios. A że miał jeden topór, musiał uderzać za dwóch.
Najważniejsze było teraz by zabezpieczyć choć jedną drogę odwrotu, opatrzyć się, i mieć nadzieje że reszta drożyny miała więcej szczęścia i znaleźć ich.
__________________ It's only after we've lost everything that we're free to do anything. On a long enough time line, the survival rate for everyone drops to zero. |