Terry Bogard
Siedział sobie spokojnie w karczmie i popijał wodę. Jego profesja wymagała dobrej sprawności i nie pozwalała pić takiego gówna. Siedział w rogu karczmy sam przy jakimś stoliku. Nie było widać jego twarzy gdyż cały czas siedział w kapturze. Zajęty był ostrzeniem swojej "Kobry", dbał o ten miecz bardziej niż o własne życie, starannie pociągał, ostrząc go by był ostry jak brzytwa. Nagle wpadł jakiś majtek do karczmy krzycząc piraci. Pomyślał sobie "hmm no i co tego że piraci a my to niby kto". Kontynuował ostrzenie miecza, gdy nagle paru z załogi w tym kapitan wyszli na zewnątrz. W tym momencie wstał i poszedł za nią. Pomyślał sobie skoro ona się angażuje w tą sprawę no to trzeba się ruszyć. Gdy podbiegł staruszek i powiedział o statku z ciekawością podążył za nimi by go zobaczyć.
__________________ "I never make the same mistakes twice" -- by Me :P |