Co robiła kobieta w oddziałach komandosów? W dodatku nawet nie wyglądała na komandosa ze swoimi zmyślnymi warkoczykami i pełną gamą przeróżnych wisiorków i bransoletek. Jasne, Sonya też służyła w Siłach Specjalnych, ale jej nikt by nie uznał za modnisię. To była baba z jajami. W przeciwieństwie do tej tutaj - małomównej Aurory.
Jedyne, co o niej słyszeli to plotki, ale tak nierealne, że ciężko było w nie uwierzyć. Podobno była wiedźmą, która została wydalona z jakiegoś zakonu. Shaolin czy coś w tym stylu? Przy czym to było jakieś 30 lat temu. Dziwne, zważywszy na to, że dziewczyna nie wyglądała na starszą niż 22-25 lat. Ostatnie dwie dekady ponoć mieszkała w Amazonii, gdzie bez niczyjej pomocy rozprawiła się z gangiem narkotykowym. Potrafiła leczyć nawet beznadziejne przypadki i znała sekret wiecznej młodości. Bajka. Wszystko to brzmiało co najmniej nieprawdopodobnie, żeby nie powiedzieć - niedorzecznie.
Fakt faktem jednak Aura nie odstawała od reszty. Choć niewiele mówiła, bez trudu nadążała na ćwiczeniach oraz skrupulatnie wykonywała rozkazy. Trudno było się do czegoś przyczepić, choć - jak mówiono po cichu - wielu czekało na okazję, by ją sprawdzić. Szczególnie w parterze.
Podczas lotu Aurora nie nawiązywała z nikim kontaktu. Siedziała na swoim miejscu z zamkniętymi oczami, jakby medytowała. A może po prostu ucięła sobie komara?
Dla doświadczonych żołnierzy nie do pomyślenia było ekscentryczne zachowanie kobiety, która po wylądowaniu pozbyła się noktowizora, ciężkiego sprzętu, kamizelki, rękawic a nawet... butów. Zostawiła przy sobie jedynie odbiornik GPS. Cóż, jeśli chciała umierać - nikt nie miał zamiaru jej niańczyć.
Członkowie Sił Specjalnych nie wiedzieli wszak, że noc była dla Aurory niczym woda dla ryby - naturalnym środowiskiem, w którym czuła się najlepiej. Pod osłoną cieni kobieta czuła się pewnie, a jej ruchy były szybkie i prawie bezgłośne. To ona zakradła się najbliżej wieży. I już miała iść dalej, nie zważając na dwóch "romantyków" i pannę, gdy w głowie zaświtał jej pewien pomysł.
Dwóch mężczyzn i kobieta. Taki sam stan miał oddział Gamma 1. Skoro mieli jak najdłużej ukryć swoją obecność na wyspie, może... warto było się pod nich podszyć i w ten sposób zbliżyć do wieżyczki?
Wskazała na siebie i dwóch towarzyszy, po czym wykonała palcem gest symbolizujący zamianę i wskazała na szykującą się do baraszkowania trójkę. Spojrzała pytająco na pozostałych członków Gamma 1.
__________________ Konto zawieszone. |