Carla była obrzydzona widokiem więźniów. Choć zapach posoki był nęcący, to sposób podania "tego dania" zdecydowanie nie pasował kobiecie. Uchyliła się, gdy Panna Rybka popchnęła w jej stronę jakiegoś nieboraka, dbając o to, by nie otarł się o jej - i tak wyglądającą strasznie - suknię.
Po chwili jednak zapomniała o obrzydzeniu, przypatrując się z rosnącym zainteresowaniem cieniom na ścianach. Wsród nich dostrzegła bowiem krztałty szczurów w popłochu uciekajacych z okrętu. Było to niepokojące, zważywszy na fakt, że żadne zwierze nie pojawiło się teraz w jej otoczeniu. Na tym okręcie nie było zresztą szczurów, bo zjadł je dawno ogar kapitana, który chyba z urodzenia był nawet człowiekiem, ale Zniekształcenie zrobiło swoje.
Szczury to jednak nie wszystko, Carla obserwowała też większe cienie - kształty umęczonych, udręczonych ludzi, czołgających się i wijących wzdłuż ścian, a nawet sufitu. Cieniste widziadła jakby umykały z drugiej sali, gdy tylko otwarły się drzwi. Czym były? Kim były?
Wampirzyca poczuła nagle chęć, by do nich dołączyć. Więc o tym mówiła Lasombra, która ją przemieniła. Ostrzegała ją przed światem cieni, że bez względu jak nęcący, nigdy nie będzie rzeczywisty. Może z niego korzystać, czytać wskazówki, ale nigdy, przenigdy nie powinna dać się do niego wciągnąć.
Carla odetchnęła, choć nie potrzebowała już powietrza. Niejaki Imre zdawał się mówić z sensem. Jako jedyny. Kobieta popatrzyła na niego. Nie chciała na razie opowiadać o swoich wizjach, by nie potraktował jej jak Panny Rybki - czyt. wariatki. - Chodźmy, ale bądźmy uważni. - powiedziała, po czym dodała - Coś tu się odbyło niezgodnie z planem. A zatem mogą być to siły równie potężne co ci, którzy nas przeistoczyli. Może i potężniejsze. - Pan mówi po angielsku? - zwróciła się do drugiego mężczyzny, niejakiego Alexandra, licząc na to, że i w nim pozostała reszta zdrowego rozsądku, do którego uda się odwołać.
__________________ Konto zawieszone. |