Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2016, 21:46   #16
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Eve nerwowo gryzła palce do krwi, po czym przełykała ją, siorbiąc. Wpatrywała się w ekran z narastającą trwogą i zainteresowaniem. Postać z nagrania sprawiała wrażenie kapkę podminowanej i zdekoncentrowanej. Przerzucała kartki leżące na biurku, szukała czegoś pomiędzy kolorowymi karteczkami samoprzylepnymi i mamrotała niewyraźnie pod nosem. W końcu odtrąciła niesforny kosmyk włosów, który zsunął się jej na czoło i zaczęła mówić.
- Dobry wieczór, pani... Swansen - ostatnie słowo wypadło z ust blondynki powoli i niepewnie. Chyba nie wiedziała jakim przydomkiem zwracać się do osoby, dla której właśnie sporządzała nagranie. To nie zatrzymało jednak reszty jej wyuczonego słowotoku.
- Tutaj, w Centron Designs zależy nam na dobrobycie naszych klientów. Dlatego, gdy usłyszeliśmy o pani problemach, zdecydowaliśmy się wyciągnąć pomocną dłoń! Oferujemy wygodę - odtwarzacz po raz kolejny dał o sobie znać. Kątem oka Eve zauważyła, że z czytnika wydobywała się cienka stróżka dymu. Obraz stracił na ostrości, a wysilająca się korporacyjna papuga zyskała na szarości - ochronę przed łapskami Sabatu oraz możliwość kontynuowania beztroskiego stylu życia, jaki prowadziła pani do tej pory...

Eve czuła jak krew spływa z górnych części jej ciała i sprawia, iż nogi przyciskają ją do kanapy. Nerwowo przeczesała włosy obiema rękami jednocześnie, na końcu chwyciła loki w zaciśnięte pięści. Trzebotała coś półszeptem starając się uspokoić. “- Co to ma być! Kto to jest? jakaś sztuczka tych wszetecznych, małych Tremere?” - to była jedyna rzecz jaka przychodziła jej do głowy, ale tylko dlatego, że było to w zasadzie wszystko co kojarzyło jej się z “czarami”. Oczywiście Ojciec wspominał jej o dziedzictwie jej własnego klanu, ale to… to przerastało wszystko co potrafiła sobie wyobrazić.“- Czyżby to Camarilla?” Czyżby ją obserwowali od samego początku i wiedzieli też o wizycie jaką raptem tego samego nieszczęsnego wieczora zgotowały jej “Siostry”. Eve poprawiła włosy, sprężystym ruchem wstała z kanapy i zaczęła przechadzać się po pokoju.

Camarilla czy nie, ktoś wiedział z kim się przed chwilą spotkała, albo przynajmniej wiedział, że Sabat chciał się z nią skontaktować. “- A może…” - Eve rozszerzyły się źrenice “- może to sam Sabat!” sprawdzają ją, chcą zobaczyć jak się zachowa. Eve zastanawiała się co powinna zrobić. Cóż, zaproszenie jest na pojutrze, siostry przypomną o sobie już jutro. Niby jeden dzień, mogła by się ukryć, przeczekać. Ale wtedy wystawia się i jeśli to faktycznie podpucha samego Sabatu - to nieciekawie. Eve podeszła do odtwarzacza, wyciągnęła krążek i cisnęła nim w ogień kominka. “- Nawet jeśli jutro wypiję siostrzaną krew, to jest duża szansa że nie zakocham się jeszcze od pierwszego wejrzenia, jeśli dopisze mi choć trochę szczęścia, ryt będzie trzeba powtórzyć jeszcze wiele razy zanim ta miłość stanie się całkiem toksyczna” - zastanawiała się w myślach. Eve rozejrzała się po salonie za czyimś iPadem. Ten Philipa leżał na krawędzi jednej z doniczek. Wampirzyca rozpoczęła googlanie wszystkiego co możliwe o Centron Designs. Poszukiwania nie zajęły długo i zaowocowały przysłowiową lawiną potencjalnych źródeł informacji. Jak szybko wyszło na jaw, firma należała do mężczyzny, który był autorem zaproszenia. Pan Drenn poczynał sobie całkiem znośnie. Ba, bardziej niż znośnie! Jego nazwisko figurowało w aktualnej rozpisce Fortune 500, a liczba pomniejszych kompanii podpiętych pod Centron Designs oscylowała w granicy kilkuset. Samo przedsiębiorstwo miało dość szeroki zakres działań, który opierał się na trzech filarach - rekreacji w postaci hoteli oraz parków rozrywki, pracach budowlano-przemysłowych i... robotyce. Żadne z tych poletek nie pasowało do sabatniczego modus operandi. Drenn faktycznie mógł mieć powiązania z Camarillą, ale... jego poczynania sprawiały wrażenie zbyt pewnych siebie i otwartych. Działał tak, jakby był panem całego świata i, jeśli nie liczyć jednego, dość istotnego elementu jego profilu, nie słynął z subtelności. Owym elementem był brak jakichkolwiek zdjęć biznesmena. Posiadał on oczywiście przedsiębiorcze konta użytkowe we wszystkich mediach społecznościowych, tylko że ani jedno z nich nie zawierało ujęcia zagadkowej paszczęki.

Eve zalogowała się na konto Judie i wysłała na facebookowe konto jegomościa krótką wiadomość “Można było zaadresować do mieszkańców...” - po czym weszła w maila i na skrzynce Philipa, napisała wiadomość którą zaznaczyła jako priorerytetową “Phil skarbie, opowiedz mi o wszystkich pracownikach Centron Designs korzystających z naszej opieki zdrowotnej, jakie mają ubezpieczenia, na co chorują, lista nazwisk i adresów jest bardzo wskazana, Całuski” - odłożyła tablet i ruszyła a stronę łazienki, miała ochotę odprężyć się w kąpieli i zmyć smród jaki zostawili nieproszeni goście.

Bycie żywym trupem dawało w kąpieli tą zaletę, że można było się całkiem znużyć i całkiem nie wynużać, godzinami. Eve leżała spokojnie na dnie wanny, wypełnionej gorącą wodą i drogimi olejkami. Leżała tak kilka godzin, co jakiś czas jej smukła stópka sięgała się by odkręcić więcej świeżego wrzątku. Kiedy w końcu wynurzyła się, wypełzła na posadzkę i wtuliła się w mięciutki szlafrok. Miała ochotę pooglądać telewizję, ale czuła już dzisiaj niesmak przed dużym ekranem w salonie. Dlatego wzięła leżący w kuchni tablet i ruszyła z nim do swego leża. Obejrzała nowy Evil Dead, trochę pornografii i pobuszowała po sklepach, zanim zapadła w letarg.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline