Aurora musiała zrobić szeroki łuk by przekraść się do wieży, bo dwóch strażników patrzyło z góry na działania dwóch kompanów na dole. Na szczęście ich uwaga była zaprzątnięta i kobieta dała radę podkraść się do wieży. Za drabinę służyły wbite we w miarę równych odstępach okorowane gałęzie. Zresztą i bez tego “udogodnienia” dało się wejść.
Kamakiri nie miał takich problemów, jedyne co musiał to zachować ciszę, a to mu się udało, jako że próbujący się dobrać do dziewczyny bandycie trochę hałasowali.
Pierwszy dotarł na szczyt, wystawił głowę ponad platformę. Strażników było dwóch, stali po przeciwnej stronie platformy i patrzyli na dół oparci o płotek. Obaj mieli karabiny w rękach. Platforma była kwadratem o boku 2 metrów.
Kamakiri spojrzał w dół, jego kompanka właśnie wspinała się po drabinie. Za kilkanaście sekund będą gotowi...
John tymczasem zaczaił się przy krawędzi skały gotowy do akcji. Miał do nich jakieś 3 metry. Ukryty w cieniu skały widział jak jeden z nich trzyma ręce leżącej dziewczyny, drugi zaś brutalnie zadziera sukienkę. W dłoni trzymającego zalśnił nóż.
- Ciii, uspokój się, bo się skaleczysz - przyłożył czubek noża centymetr od jej oka. Dziewczyna znieruchomiała cicho szlochając.