Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2016, 10:02   #247
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Norsmanka czuła się prawie jak w domu. Wszędzie śnieg, mróz, nowe trupy słabych ludzi. Z jednej strony szkoda było ich śmierci, bo mogli posłużyć za mięso armatnie, a z drugiej po prostu nie miało to większego znaczenia. Ich zamarznięte ciała i zasnute puchem oczy nie robiły na blondynce większego znaczenia - ot, umarło im się, cóż poradzić? Mogli lepiej zadbać o siebie, skoro nie potrafili, to byli głupcami. To nie wakacje na brzegach Lustrii, to mroźny i surowy klimat, do którego powinno się odpowiednio przygotować i dostosować, a kto o siebie nie zadbał, ten właśnie tak kończył. Lexa przed dalszą podróżą miała jeszcze spory ubaw, przedstawienie jakie zrobiła Katarina poprawiło jej humor. Cóż, to był tylko kobiecy policzek, takie typowe, imperialne pokazanie przez kobietę, że poczuła się urażona i dotknięta przez mężczyznę. Lexa załatwiłaby to inaczej, u niej w kraju po prostu by zaczęli ze sobą walczyć, co prawda nie na śmierć i życie, ale nie wyglądałoby to tak delikatnie, ani nie dało obrażeń jak smagnięcie gałęzią. Być może ktoś straciłby zęba? Adar powinien w sumie zrozumieć, czemu Katarina to uczyniła, a jeśli nie potrafił, to chyba był równie głupi, co reszta imperialnych chłopów.
Blondynka podczas dalszej podróży zaczęła zastanawiać się, co zrobi po wykonaniu zadania. Zostanie w tych krajach i zbuduje swoją reputacje, umacniając ją i zyskując sojuszników w walce, gotowych słuchać jej rozkazów czy może po prostu weźmie swoją wypłatę i wróci do Norski? Tylko co ją tam czekało, prócz nudnego życia, podobnego do tego jakie mieli tutaj wieśniaki, rodząc dzieci, hodując kozy, uprawiać rolę w porze do tego odpowiedniej. Przy lepszych wiatrach może mogłaby podróżować z ojcem na trakcie, o ile tego miejsca nie zajął już jej młodszy brat. Przy opcji najlepszej, mogłaby zostać żoną Jarla, jednak czy aby na pewno tego chciała?
Lexa nie przyjmowała półśrodków. Albo brała to, co uważała, że jej się należy, albo po prostu zwracała się ku innej drodze, na końcu której również mogła czekać ją chwała. W swoim życiu pragnęła osiągnąć więcej, niż przeciętna kobieta z wypchaną macicą. Obawiała się, że kiedyś los zatrzyma ją w miejscu, w którym pozostanie jedynie cieniem samej siebie i będzie przeklinać swój los, swoje niespełnione marzenia.

Lexie nie spodobało się to, że każdą grupę prowadził mężczyzna. Lambert i Schulz byli silni, Reimer był po prostu kolejnym dowódcą innej grupy, dało się to jeszcze zrozumieć, tylko dlaczego do czwartej grupy wcisnęli Klausa? W czym on był lepszy od blondynki, w sile, tropieniu? Niekoniecznie. Kobieta poczuła się niedoceniona, jednak nie miała zamiaru w ogóle o tym wspominać. Oczywiste, że wzięli go tylko ze względu na płeć, a nie tężyznę, bo tej na pewno nie posiadł więcej niż wojowniczka. Lexa przełknęła dumę i po prostu chciała, aby ta wyprawa dobiegła końca. Pragnęła odebrać swoje monety i już nigdy więcej nie spotkać tych ludzi, chyba że po przeciwnej stronie w bitwie - choć wtedy nie byłaby pewna, kogo zajebać jako pierwszego.

Gdy dotarli na miejsce, zdawało się, że jest już za późno. Co najmniej o kilkadziesiąt minut, gdyż wszystko do rytuału było już gotowe. Zamknięci w klatkach mieszkańcy wioski jedynie dawali nadzieję, że wojownicy mają jeszcze trochę czasu. Musieli się tylko pospieszyć. Niektórzy próbowali rzucać pomysłami na atak, choć według Lexy nie było tutaj wielkiego pola do manewru. Ich lokalizacja była korzystna, co też postanowiła wykorzystać. Bała się przemawiać, ale spróbowała
- My zatrzymać się tu, na pagórek i użyć wszystkie bronie dystansowe. Rzucać bomba, strzelać ile można, wszystko użyć, nie przyda nam się już później, a ta walka ważna jest i środków nie szkoda! Jak się dać, to można butelka zapalić z alkohol i rzucić, więcej wroga ogień pochłonie. W ten sposób pozbędziem się część bestii. Gdy szarża się zacząć, łuki i kusze dalej będą w ruch, ale dojdą też garłacze i muszkiety. Walczący wręcz wyczekają ostatniej chwili i wtedy ruszą do ataku, ponieważ nasza pozycja dobra bardzo, bo na wzniesieniu, nie ruszać się stąd na krok. Będziem nam też łatwiej wrogów zepchnąć z pagórka lub rozłupać łeb ostrza i siła! - po tej przemowie chyba sama poczuła się lepiej. Nawet jeśli nikt jej nie słuchał, to przynajmniej dodała otuchy samej sobie, wznieciła swoją pewność siebie, podniosła morale. Była gotowa.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline