Bakly, zdając się na własną intuicję, począł szukać pozostałych towarzyszy. Angarat chyba miał jeszcze jakąś sprawę do załatwienia, ponieważ został w tawernie. Bakly'emu to nie przeszkadzało, dopiero po kilku minutach chodzenia w tę i z powrotem zauważył, iż zapomniał zapytać Angarat'a o miejsce przycumowania naszego okrętu. Usiadł na skrzyni niedaleko. Odkorkował butelkę i pociągnął z jej wnętrza kilka potężnych łyków. Od razu lepiej. No dobra, to gdzie teraz? Zastanawiając się nad kierunkiem, napił się jeszcze. Nim zauważył, butelka była już pusta. Wzruszył więc ramionami i odłożył ją na obok. Usłyszawszy nagle głosy swych kompanów, ruszył w tamtą stronę. Słuch go prawie nigdy nie mylił, a po sporej ilości alkoholu nie było możliwości wprowadzenia go w błąd. Gdy zobaczył kapitan Emilię przyspieszył kroku.
- Jestem, jestem. To dokąd nam tak spieszno? - zapytał obojętnie. |