Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2016, 22:44   #39
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 10

Denver; centrum; okolice bazy; Dzień 2 - ciemność, noc; nieprzyjemny chłód.




Wszyscy





Duet spieszonych motocyklistów trzymał się razem podobnie jak duet pieszych. Scott czuł się dość niepewnie w starciu z tak nieznanym przeciwnikiem. Jego kumpel Butch, zdawał się nie podzielać tych obaw lub zwyczajnie nie miał aż takiej wyobraźni czy świadomości co może czaić się w tym mieście w Ruinach po nocy. Nie ulegało wątpliwości, że coś tu było. Było i atakowało ludzi w ich schronieniu. Może nie tak znakomitym jak ich kryjówka i baza ale nadal lepszym niż nocowanie pod chmurką czy w przygodnym opuszczonym domu. Skrzeki istot i krzyki rozdzieranych żywcem ludzi przemawiały do wyobraźni nawet takich twardzieli jak Scott. Wiedział jednak, że gdy zobaczy jak to coś krwawi to wszystkie obawy prysnął. No tylko właśnie był problem zobaczyć to coś na tyle by zorientować się z czym mają do czynienia. A bez konkretnego namiaru niezbyt było gdzie wycelować lufę.

Za to widział przez jedno z okien w parterze ludzi. Biegli, krzyczeli i strzelali czasem do tego czegoś. Widział jak czasem ktoś przebiegł w drzwiach pomieszczenia do jakiego zaglądał. Zostanie tak skitranym dawało szansę pozostać niezauważonym bo biegajćy i walczący ludzie zapewne nie należeli do gatunków najbystrzejszych obserwatorów otoczenia. No ale gdy któryś już zoczył podejrzany, zaczajony kształt w oknie a miałby gotową broń pod ręką mógłby wypalić bezzwłocznie.

Przez większość okien parterowych i drzwi dałoby się dostać do środka. Niektórzy domownicy z tego korzystali wyskakując w panice z zaatakowanego budynku i prując przed siebie byle dalej od zagrożenia. To nie zawsze było bezpieczne wyjście o czym świadczyły rozdzierające wrzaski ludzi i skrzeki tych nocnych stworzeń dobiegające z chodników i podwórza kamienicy. Na zewnątrz też nie było bezpiecznie tak samo jak na zewnątrz. Ktoś zdołał w ostatniej chwili wskoczyć do wraku furgonetki ale już nie zatrzasnąć drzwi. A może w ogóle się nie zatrzaskiwały? Jakiś stwór wykorzystał to i wleciał za swoją ofiarą do środka. Zaraz z wnętrza pojazdu zaczęły dochodzić dzikie łomoty, wrzaski i piski gdy stwór starł się z człowiekiem. Podobnie było wewnątrz budynku gdzie ktoś rozpaczliwie rzucił czym mu wpadło w ręcę czyli krzesłem w nadlatującego stwora. Chyba nawet trafił albo stwór chcąc uniknąć pocisku stracił równowagę lotu i wygrzmocił się o ścianę a następnie wpadł z impetem na miotacza.

Scott, Butch a nawet ze swojej kryjówki Tristan nie mieli pewnych namiarów by użyć broni. Gdy zauważali konkretny cień ten albo zaraz znikał wewnątrz budynku, czy przelatywał pokazując się tylko na moment czy coś dodatkowo uniemożliwiało oddanie im pewnego strzału. Do tego Tristan również czuł się co najmniej niepewnie nie do końca wiedząc w co i z czym się pakuje. Wyjątkiem był Młynarz który albo miał więcej szczęścia w doborze stanowiska albo lepszą perspektywę czy dobór celów. Bowiem on ze swoim traperskim karabinem mieli całkiem ładny widok na kotłujące się wokół budynku cienie. Widział chyba jako jedyny jak jeden z nich wznosi się i zaczyna nagle pikować z góry w stronę ich przyczajonych na zewnątrz motocyklistów. Były to jedynie, dwa odkryte i nieruchome cele jakie miały potwory. Przynajmniej te które widział Młynarz.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline