Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2016, 12:54   #994
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Angie prawie z wypiekami na twarzy przyglądała się tej suczce Sif, gdy obmacywali się z Michaelem.
rzuciła też ukradkowe spojrzenie na Marcusa. I jego... cóż, chłopak musiał się na pewno dziwnie czuć, jedyny nagi wśród tylu... głównie mężczyzn. i dwoje kobiet.

Atmosfera wyraźnie robiła się gorąca.
Angie spojrzeniem prześlizgnęła się po ciałach Sif i Michaela, a potem jej wzrok powędrował na bok, ku napakowanych testosteronem wilkołaczych osiłków.
Czy magia chwili im również się udzieli? Lękała się tego. W swojej wyobraźni już widziała obrazy rodem z filmu dla dorosłych, takiego z tych bardziej hardcorowych... Lecz... równocześnie spoglądała tęsknie na mężczyzn, gdzieś tam ulegając pragnieniu, by właśnie tak to się potoczyło...
Uniosła dłoń i przejechała przez swoje włosy, bardziej je głaskając niż odgarniając na bok, nie odrywając oczu od wilkołaków. Czule smukła dłoń przesunęła się po gładkim policzku. Na chwilę zatrzymując się na linij podbródka, Pojedyńczy palec zbadał linię ust.
Palce prześlizgnęły się niżej muskając czule jej szyję. Potem niepewnie, powoli i zmysłowo prześlizgnęły się przez dekolt. Odczucie dotyku na wrażliwej skórze było elektryzujące, z lekko rozwartych ust wydobyło się cichutkie westchnięcie.
Na chwilę palce zatrzymały się na krawędzi materiału skrywającego jej pełne piersi, które unosiły się w rytm przyśpieszonego oddechu. Jakby niepewnie którędy kontynuować swą wędrówkę, smukłe palce gładziły krawędź materiału. Długie paznokcie nękały skórę jeszcze odsłoniętego ciała.
Angie niepewnie, lekko prowokująco spoglądała na wilkołaków, skupiając się teraz na jednym z nich. Miała lekko przechyloną na bok głowę, a jej długie blond włosy wpadały na twarz, dodając jej tajemniczego i zarazem zmysłowego wyglądu.
Prawie ostentacyjnie nie spoglądała w stronę Michaela i Sif, choć obserwowała ich w rzeczywistości uważnie z kąta oka. Ich poczynania podniecały ją. Ukłucie zazdrości, konkurencji jak i rozchodzącego się od pary erotyzmu były zabójczą mieszanką sprawiającą, iż demo nica czuła rozlewający się po jej podbrzuszu żar.
Potem jednak jej zgrabna dłoń podjęła przerwaną wędrówkę w dół po wierzchniej stronie ubrania, śledząc powolnym ruchem krągłości. Angie zmrużyła oczy, nadal wpatrzone w wilkołaków, wyraźnie rozkoszując się odczuciem które powodował ruch jej delikatnych palców, szczególnie, gdy te pokonywały wyraźnie odznaczające się pod ubraniem twarde od podniecenia sutki. Z lekko rozwartych ust wyrwało się prawie bezgłośne westchnięcie, gdy ostatni palec prześlizgnął się po czułym i domagającym się więcej sutku. Jej ciało błagało, by dłoń nawróciła, ponownie pokonując zmysłową przeszkodę, lecz dziewczyna umyślnie powstrzymała się, podsycając odczucie niespełnionego, wszechogarniającego podniecenia.
Dłoń przesunęła się niżej, wreszcie zatrzymując na brzuszku. Zadzwoniły bransoletki, które teraz zsunęły się w dół jej smukłego przedramienia. Dopiero tutaj, Angie zagryzając dolną wargę oderwała dłoń od swego ciała, zmuszając ją, by spoczęła na wiszącej u jej boku torbie.
Jej piersi falowały pod ciężkim oddechem, z pod wstydliwie spuszczonej lekko głowy uśmiechnęła się wabiąc do wilkołaka.

I wtedy ryknął Price... burząc atmosferę. Zgromadzone napięcie gdzieś wyparowało... niespełnione pragnienia wyły w proteście.

Teraz dopiero dziewczyna spojrzała na Michaela, a potem wymownie na odchodzącą Sif. W jej oczach iskrzyły się ogniki, na jej wargach błądził uśmieszek. Nie do końca Michael był pewien, co chciała mu przekazać. Była zazdrosna? Podniecało ją to całe zajście? Kto wie, co chodziło demonicy po głowie.

***

Angie podeszła przed Adriana i resztę. Położyła torbę na ziemi. Uklękła obok. Smukłymi palcami sięgnęła ku zamkowi, pochylając się przy tym do przodu. Powoli, jakby odprawiała jakiś rytuał przesuwała zamek. Cichy charakterystyczny odgłos był przez chwilę jedynym, co było słychać w pomieszczeniu.
Angie obsunęła materiał torby w dół, ukazując skrzynię.
Wyczekująco spojrzała na Adriana, czekając na znak, czy ma otworzyć wieko.
Potem uniosła je ukazując przeklęty artefakt.
Natychmiast poczuła bijącą od niego moc. Kuszące szepty, obiecujące krwawą łaźnię dla wszystkich jej wrogów.... Krew, poczuła jej słodki metaliczny zapach. Krew. Spływająca ciepłymi stróżkami po jej nagim ciele. Krew. Malująca ściany i podłogę w szkarłatne mistyczne znaki. Krew. Całe morze krwi. I rozkoszy z jej upuszczania. Rozkoszy z przyglądania się, jak wypływa z rozerwanego ciała, gdy twarz ukochanego wroga wpatruje się w nią mieszanką niedowierzania i strachu. Gdy powoli życie ucieka, gdy oczy pokrywają się mętną bielą. Gdy płuca po raz ostatni wydają dech. Gdy dusza oddziela się od ciała...

Angie wstała płynnym kocim ruchem i odsunęła się o krok od artefaktu.

Dziewczyna przysłuchiwała się opowieści Jaya. Bardzo bacznie obserwując Adriana i resztę. Również Pricea. W szczególności była wyczulona na wszelkie ślady kłamstwa lub zdradzających o większej wiedzy reakcjach.
 
Ehran jest offline