Dotarła! Wślizgnęła się zwinnie do środka. Bear się uśmiechnął. Udało im się.
Ange się udało. Bobby zaś... odwrócił się i spojrzał na zbliżającego się mordercę.
Bał się.
Tak samo jak na wojnie. Mimo że wtedy od świata osłaniał go pancerz M1 Abramsa, to jednak każdy patrol był niebezpieczeństwem. A to mogli wjechać na minę, a to oberwać przeciwpancernym pociskiem niekierowanym.
Bał się, ale to był znajomy strach. Oswojony. Nie paraliżował.
Co więc Bobby mógł zrobić teraz? Najchętniej rzuciłby się na niego i zatłukł drania zdrową ręką. Najchętniej wyrwałby mu te rogi wsadził w zadek.
Najchętniej... niestety były to tylko chęci i to niezbyt pobożne. A Barker wiedział, że jest w kiepskim stanie. Mógłby co prawda bronić wejścia do tej jaskini, ale pewnie nie wytrzymywałby długo.
Mógłby pognać w las w nadziei, że potwór pogna za nim ignorując Ange. Taaa... jakoś nie wierzył w to. Bobby był pewien że spróbuje się dobrać do dziewczyny chowającej się w jaskini. Barker gdzieś tam hasający po lasach mu nie zagrażał tak bardzo jak Ange.
Mógł wreszcie za nią podążyć. W najlepszym rozwoju przypadków uda mu się przeczołgać i dotrzeć do niej. W najgorszym... zabójca zabije go, gdy będzie próbował się przedzierać, ale wtedy...
Barker uśmiechnął się dziko i szaleńczo. Jeśli zginie przeciskając się przez szczelinę, to będzie martwy. Duży martwy trup, tkwiący w szczelinie niczym korek. Jako zwłoki też będzie przeszkodą dla zabójcy, trudną i czasochłonną do usunięcia. Bobby podjął więc decyzję i zaczął się przeciskać nie zważając na ból z rany. Podjął decyzję i nie żałował. Martwy lub żywy, nadal będzie osłaniał Ange przed mordercą.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |