Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2016, 22:41   #13
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Zbażyn wydawał się zajęty rozmową z innymi. Eldritch odczuwał samotność. Sam pośród tylu rozgadanych i zżytych ze sobą ludzi potęgowało bardzo to uczucie. Ledwo zauważył i usłyszał, ciche słowa młodej kobiety, która do niego podeszła.
- To pana znaleźli wczoraj na Cierniowym Zagajniku? - zapytała
- Witam panią serdecznie. - odpowiedział równie cicho i uprzejmie Ocaleniec - Nie jestem pewny jak nazywa się miejsce gdzie mnie odnaleziono, ale czas i otoczenie się zgadza. Zatem najpewniej to ja.
- Nazywam się Simone Girard… No więc.. moja córka błąka się ciągle po okolicy.. wszędzie jej pełno i nos w nie swoje sprawy wtyka.. znalazła coś tam. Na tym mokradle.. - Kobieta podniosła w górę niewielki woreczek - Jest mi bardzo przykro… ale mój szwagier postanowił zatrzymać resztę, a panu przekazać, że należy się znaleźne. Nie podał ceny...
Ocaleniec skinął delikatnie głową rysując na wewnętrznym płótnie obraz całej sytuacji.
- Nic się nie stało. Jestem wdzięczny za tą pomoc którą mi pani okazała. Niestety nie znam mojego prawdziwego imienia, ale może się pani do mnie zwracać Eldritch. Zdaje się dobrze oddawać okoliczności mojego pojawienia się w tej miejscowości. Jak mogę się odwdzięczyć?
- Odwdzięczyć? Mnie jest wstyd za to jak mój szwagier postępuje. Jest mi niedobrze jak widzę, jak oni - wskazała tu na rozgadany tłum za Oceleńcem - traktują takich jak pan. Czasem sobie myślę, że ta mieścina zasłużyła sobie na to co ją spotyka.
Westchnęła. W jej oczach było sporo smutku. Może nie koniecznie z powodu losu Eldricha. Tak już chyba miała. Obejrzała się za sibie, jakby sprawdzała czy nikt jej nie woła, albo nie patrzy…
- Postaram się odzyskać dla pana te rzeczy. Proszę jutro do mnie przyjść po południu. Wypierzemy pańskie ubranie. Może zgadam się z jedną z sióstr Leroux na jakieś cerowanie. Tymczasem niech pan załatwi sobie kąpiel w “Kocurze” i ubranie na zmianę.
Delikatny uśmiech zawitał na twarzy Eldritcha. Biedna kobieta musiała wiele przejść, ale wciąż była tą samą osobą. Cokolwiek się stało z Szuwarami zmieniło mieszkających tu ludzi… odebrał od niej ostrożnie woreczek.
- Dziękuję pani Girard. Za wszystko. Jest pani bardzo dobrą osobą. Nie mniej nie będę zatrzymywać, musi być pani bardzo zajęta. Jeśli nic nieoczekiwanego się nie zdarzy pojawię się jutro. Jak trafię na miejsce?*
- Mój dom jest zaraz za Arsenałem na prawo. Proszę się nie spóźnić - odpowiedziała i stanęła obok Ocaleńca - Czy tu się coś będzie działo? Czemu wszystkich wezwano na plac?*
- Zaginęło parę osób, a w zbożu znaleźliśmy magiczny krąg. Nie znam się na tym, ale wiem, że niczego dobrego to nie wróży. Cokolwiek się stało, mam złe przeczucia... - odpowiedział szczerze Eldrich kobiecie - ...ale powinniśmy być bezpieczni.
- Wracam do szwagra, panie Eldritch. Niech pan na siebie uważa - powiedziała Simone i uśmiechnęła się. Następnie zdecydowanie ruszyła w tłum.
W odpowiedzi Ocaleniec odwzajemnił uśmiech i lekko się ukłonił. Chwilę odprowadził pannę Simone wzrokiem katalogując fakty. Miała dziecko, córkę, ale mieszka ze szwagrem. Znaczyło to, że los męża był bliżej nieznany. Mógł być martwy, lub zaginiony. Tak czy inaczej malowało się to na jej twarzy. Nie mniej musiał dowiedzieć się co się dzieje i z tą myślą wszedł do karczmy.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline